FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

piątek, 15 listopada 2019

Shotgun

Był kiedyś taki film, albo książka, nie wiem, nie pamiętam, dawno to było. W każdym bądź razie chodziło o to, że jeden raz w można było bezkarnie zabić. Takie państwowe święto. Na tą jedną noc w roku,piąte przykazanie, jak i wszelkie pokrewne moralne pochodne boskiego prawa, traciło swą moc. Wszyscy stawali się polującymi na bliźniego, ale i zwierzyną. Nie wiadomo było skąd się spodziewać kuli, czy tez kosy między żebra. Jeśli fabułę nieco pokręciłem, to kładę to na karb mojej sklerozy. Stary jestem.
Ja też bym czasami skorzystał z takiego prawa. Ba, poczytywałbym sobie za obowiązek odstrzelić tego czy owego nie tylko dla własnego dobra, ale i z poczuciem spełnienia obowiązku względem bliźnich. Shotgun!

Nie zawsze byłaby to pojedyncza osoba. Potrzeba by było czasem bazuki, lub wiadro trotylu, aby wysadzić w powietrze jakiś sklep, instytucję, czy też firmę budującą mosty. O! Właśnie! Firmę budującym mosty. Ha! Shotgun!

Nieodłącznym aspektem mojej szarej codzienności jest godzinny powrót do domu. Od ponad roku umila mi te minuty spędzone w samochodzie, dodając extra bonus każdego dnia, pewna firma budująca od roku (!) most na rzeczce w raciborskiej krainie. Ten uroczy ciek wodny, który przy odrobinie zawziętości można by przeskoczyć, przepływa pod newralgiczną drogą dla tej miejscowości. Ba, newralgicznej też dla mnie, niestety. Ale wracając do firmy budującej ten cud architektury mostowej. Niejaka firma ta, o wydumanej nazwie "x" z zagłębiowskiej krainy, szczerze zapracowała sobie na mą osobistą nienawiść. Ja wiem, że generalnie moją nienawiść mają głęboko w dupie, natomiast mam nadzieję, że skumulowane złorzeczenie tysiąca innych użytkowników tej drogi, powoduje już w przysłowiowym 😉 imć, niech mu będzie, Nowaku (Nowakach?) niestrawność, łuszczycę i owrzodzenie genitaliów. Shotgun!

Ileż można stawiać taki mostek?! Kiedy zaczynali rok temu z podziwem (nawet) patrzyłem, jak się zabierają do roboty. Tyle, że zabrali się z rozmachem i ... się zabrali. Od tamtego czasu minął rok z okładem. A oni budują, budują, budują ... I prawie kończą już (!). Nawet tuż przed wyborami parlamentarnymi było otwarcie inwestycji w blasku fleszy i asyście prominentnych (jak mniemam) działaczy politycznych. Ale przez miniony rok ilość robotników na metr kwadratowy mostku wahała się plus-minus promil z ułamka rzeczywiście potrzebnych do szybkiego i sprawnego zamknięcia budowy.
Taaaaaa. Tylko po co komu kończyć tak elegancko działającą budowę, hę? Już pewnie obydwie dwie strony kontraktu tak umowę spisały aby czym dłużej, tym lepiej; czym dłużej, tym drożej, tym ... lepiej; czym dłużej, tym drożej, tym lepiej dla wszystkich kieszeni uwikłanych w ten spektakl nieudolności i z daleka śmierdzącego interesu. Oczywiście z tą korupcją, to tak z przymrużeniem oka piszę, bo dowodów nie mam, a nie wiem, jakich szpiegów w internetach Nowak ma, bo jak z braku realizacji zleceń dobrze żyje, to może i z powództwa przeciwko szkalującym jego złe imię profity może i równie soczyście czerpie 😉.
A kierowcy niech się wku****ą, co tam! Będzie przecież jeszcze jakaś okazja, aby przekazać do powszechnego użytku w końcu skończoną przeprawę przez lokalną Amazonkę. Ja proponuję na ... hmm... święto pierwszego śniegu ... w Republice Kongo. Bo afrykańskie standardy realizacji inwestycji budowlanych na tym zadupiu galaktyki doskonale się wpisują w całokształt budowy przesławnego tego mostku na jakże uroczej rzeczce tej. O!

Pogodynka.
Temperatura 7 st.C; mglisto-słonecznie.

poniedziałek, 11 listopada 2019

Listopad

Listopad. Początek listopada całkiem chłodny. Dzień Wszystkich Świętych był bardzo zimny, choć słoneczny. Ale już dwa dni później na termometrze mieliśmy nawet 17 st.C i słońce, co skłoniło mnie do nieplanowanej przejażdżki rowerowej po mieście - tak że koniec sezonu jeszcze nie do końca taki uskuteczniony. Co więcej, mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja popedałować w tym roku na jakimś umiarkowanym dystansie. 
Od tamtego dnia temperatura spada dosyć regularnie, żeby dzisiaj pokazać nie drastyczne, ale przyprawione listopadowym, mglistym syfem, 7 st.C. Taka listopadowa, do szpiku kości, pogoda. I raczej żadnych spektakularnie optymistycznych anomalii na ten miesiąc nie zapowiadają.
Właśnie kończy się drugi w tym miesiącu długi weekend. O ile poprzedni był pod znakiem palenia zniczy na cmentarzu, to teraz zupełnie co innego mu przyświecało. Otóż mieliśmy gości z Kielc. Następne dłuższe wolne dopiero na Boże Narodzenie.
Za tydzień pobiegnę w biegu charytatywnym w Gliwicach. Toteż biegam trochę przed tym wydarzeniem. Nie, żebym jakoś się specjalnie przygotowywał, bo bieg jest na czysto symbolicznym dystansie, ale jednak już trzy razy w tym miesiącu wybiegałem na moje asfaltowe ścieżki. Forma nadal jest, a stopa nie dokucza zbytnio. Czyli jest dobrze. Jakbym tak podtrzymał częstotliwość treningów, to ten listopad mógłby by być całkiem spektakularny.  Ale nie łudzę się, że pogoda w końcu nie pokaże się z najgorszej strony. Oby w przyszłą niedzielę przynajmniej nie padało.

Tymczasem we wszechświecie i okolicy:
- ON na BP po 5,01 PLN/L
- w ostatniej kolejce Górnik przegrał z Legią 1:5