Zamącona ta woda ...
I dopóki taka, dopóty ręce, język i cała reszta zaplątane, związane, okute. Zbyt wiele myśli naraz mam na myśli - ot slogan, ale jakże jary.
Remanent dobitnie pokazuje, że popełniłem błędy. Pytanie czy rozliczenie będzie na plusie ... Jakąś mam wielką wiarę w to, że tak będzie. Przeczucie ? Hmm ... Za bary z rzeczywistością się brać, zgnieść w uścisku, aż zabraknie tchu, do końca ... komuś, czemuś, jakoś.
Tyle rozpoczętych rozdziałów naraz ...
Małe sprawy zyskują moc. Duże tracą na znaczeniu. Melanż zdarzeń i stanów tworzy koktajl słodko-gorzki. Ile pytań, tyle oczekiwań odpowiedzi ... bez odpowiedzi.
W tle rzeczy ważne, niezmącone, o żywej barwie i niezaprzeczalne. Oczekiwanie. Dużo i nie dużo, długo i nie długo. Niecierpliwości aromat snuje się miękko wokół żeber, owija szyję, sączy przez nos i uszy do głowy, otumania. Czekanie jest dobre, bo trzyma w pozytywnym napięciu, daje sens w chwilach chłodnego bezsensu. Ale Słońce nad horyzontem grzeje i oświetla najpełniej, wydobywając każdy szczegół z cienia, syci obraz kolorami, głębią, mocną kreską. Jeśli nurza się w nocy, to tylko po to, żeby po kolejnym dniu triumfować w majestacie swej czerwieni.
Na tą chwilę zbyt wiele mam do powiedzenia, żeby mówić. Zamilknę więc. Przyjdzie czas, że powrócę z językiem giętkim i ostrym, by nakarmić papier atramentem swych myśli ... których zbyt wiele mam na myśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz