FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

sobota, 26 kwietnia 2014

Muzyka nocy

Gdzieś w okowach nut, strumieniu dźwięków, pod czarnym półtonowym klawiszem trącającym strunę bemolowym, atłasowym szeptem. Po północy. Wokół cisza i tylko muzyka w tle rozbija czerń nocy. 
Rzadko mi się zdarza słuchać muzyki, która kiedyś, tak dawno, że żadnym wiadrem z tej studni nie nabierzesz, była wielce istotnym dopełnieniem mnie samego. Choć okoliczności nijakie, to jednak z lubością nurzam się teraz w dźwiękach wirujących, szarpiących, kołyszących. 
Kto ma spać, ten śpi. TV w cholerę wygaszony - dobrze mu tak. Czerwony standby jedynie łypie z zazdrością na monitor wciąż rozjarzony jasnym światłem. 
(przemknął duch nocny bosymi stopami szurając)
Słodycz czerni nocy, jak lukrecja gęsta, otula, bez kołdry, koca. Próbuję odrzucić zdrowy rozsądek, który próbuje przywołać mnie do porządku wskazując wskazówki zegara. Nie chce mi się teraz podpowiedzi do ucha, że oto "powinienem ...". Chłonę melodię, słowa, dźwięki płynące z parszywych syczków monitora, a jednak są jak miód dla moich uszu. 
(ta noc dla Comy zarezerwowana) 
Ale ileż bym nocy potrzebował aby nasycić się tymi wszystkimi płytami, które mniej lub bardziej wryły mi się w mózg i duszę? Dziesiątki? Setki? Chyba musiałbym w ogóle rzucić nocną porę, wykreślić ją z dobowej zawieruchy. 
Czasami, gdy sen nie przychodzi, meandruję po otchłaniach pamięci w poszukiwaniu zapomnianych płyt. To jak przeszukiwanie wytartego, od wertowania, spisu treści. Tyle, że oczami wyobraźni przeszukuję regał z kasetami ponad wieżą SONY. Opisane odręcznie grzbiety, czasami "oryginalne" okładki. Szelest taśmy przewijanej ołówkiem, wyłamane "kostki" z "chromówek" dla podbicia wysokich tonów. Kolumny tak ustawiane, aby z małego pomieszczenia zrobić miejsce do napawania się basami, żeby nie znosiły się dźwięki, żeby nie wpadały w rezonans domowe sprzęty. Cała filozofia ustawiania sprzętów pod potrzeby słuchania muzyki - czy teraz ktoś jeszcze tak robi? To był inny świat. A teraz co? Słucham muzyki z Youtube'a i nie przejmuję się tym, ze prawy głośnik (monitora) przysłonięty jest butelką tego "prawdopodobnie najlepszego na świecie". Zadowalam się namiastką. Nie szukam, biorę co jest - i cieszy mnie to mimo wszystko. Na tyle, że "strzępię klawiaturę", żeby o tym pisać. 

Na kościelnej wieży, mimo że tego nie słyszałem, parę minut temu wybiła 1:00. Ostatni utwór na płycie. I co dalej? Odpalić kolejną płytę? Jeśli tak, to jaką? Wypadałoby coś chillout'owego, żeby jednak poddać się Morfeuszowi. Szczególnie, że za trzy godziny muszą wstać i podać lek jednej chorej istocie zza ściany. No to co? Może Pink Floyd, hę? Myślę, że "The Final Cut" będzie ok. No to dobrej nocki.
(leci)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz