FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

niedziela, 30 października 2016

Dłuuuugi weekend

Pierwszy długi weekend, po pierwszym miesiącu pracy w "nowym świecie".
I jak? Hmm ... dobrze. Z mojego punktu widzenia... jest ok. Za mną 4 tygodnie, z których każdy kolejny jest mniej zaskakujący od poprzedniego, bardziej okiełznany, bardziej poukładany i "świadomy". O ile pierwsze dni byłem jeszcze nieco obok, o tyle teraz już ogarniam w miarę sprawnie wszystkie zawodowe nowości. Jak każde miejsce, tak i to ma swoje "bomby do rozbrojenia" i absurdy do zaorania - jest co robić, jest z czym się zmierzyć. Staram się już organizować wszystko "po mojemu", choć to dopiero początek. Zanim poznam każdego mojego "żółnierza" i optymalnie przegrupuję cały ten liczny batalion zgodnie z jego operacyjnymi możliwościami, to długo jeszcze. Postawiłem sobie jednak cel wprowadzenia nowej jakości do wszystkiego, co leży w moich kompetencjach i zadaniach. Daleka droga, wiem, ale w gdzieś tam szkicuję sobie w głowie, notuję w myślach, przemalowuję to i owo, ustawiam inaczej otaczająca mnie rzeczywistość. 
Koniec miesiąca, koniec października. Za oknem pogoda, która optymistycznie nie nastraja. Ta jesień jak pięknie się zaczęła, tak samo energicznie wygasła. Od wielu już dni za oknem chłodno i "listopadowo", a słoneczne chwile są tak nieliczne.
Mało już biegam. Głównie przez pogodę. Nie mam się co tłumaczyć inaczej. Średnio przyjemnie jest moknąć i dać się wygwizdać przeszywającym wiatrom. Mimo to jestem na siebie zły. Szczególnie, gdy cotygodniowe ważenie pokazuje, że kilogramy mozolnie przyrastają i wszystkie kondycyjne wiosenno-letnie sukcesy pomału odchodzą w niepamięć. I nie wiem jak to powstrzymać ... skoro nie biegam; i żrę na dodatek, jakbym sadła na zimę potrzebował.
Poremontowy stan zawieszenia wciąż nas trzyma w garści. Niedokończone kąty proszą się o finalizację. Nie mam ochoty się do tego przyłożyć. Zresztą Najlepsza z Żon tez jakby odpuściła i nawet w nowe meble się jakoś przestała wprowadzać. Takie jakieś nas jesienne zmęczenie materiału dopadło.
Ale jest środek długiego weekendu! i tego się na razie trzymajmy :))

sobota, 8 października 2016

Pierwszy weekend Nowej Ery

Pierwszy weekend nowej ery; mojej nowej ery.
Długo się zbierałem do napisania o tym, co się wydarzyło w tym burzliwym wrześniu. Czas jednak - przynajmniej dla porządku kronikarskiego - napisać parę słów. Ufff ... Otóż zmieniłem pracę. Po 12 latach pracy w pompach, opuściłem pokład. Dlaczego ? Bo tak było trzeba. Daruję sobie wywlekanie brudów i komentowanie nieczystych zagrań, których miałem okazję doznać, bo się tym brzydzę i trzeba mieć klasę, żeby nie dać się ponieść niezdrowej ochocie dowalenia komukolwiek. Powiem więc tylko tyle, że odszedłem sam, z własnej woli, tak jak chciałem i z wysoko podniesioną głową. To cholernie dla mnie ważne. Kiedyś przyrzekłem sobie, że właśnie tak to miało wyglądać. I sam sobie słowa dotrzymałem. 
Ale pomijając tony emocji towarzyszących temu zdarzeniu, podejmowaniu decyzji, rozliczaniu się z przeszłością, są też czysto logiczne aspekty mojego wyboru. Co mogłem zrobić dla tej firmy - a bez niepotrzebnej skromności twierdzę, że zrobiłem wiele - już zrobiłem. Utoczyłem mnóstwo krwi dla "mojej" firmy i pewnie niejeden dzień życia mniej, w związku z tym, mi pozostał. Wiele się też tam nauczyłem, fakt. W końcowym rozliczeniu, to jednak ja będę na minusie. Tak mi się wydaje. Osiągnąłem wszystko, co mogłem. Byłem wysoko, ale od dwóch lat już tylko opadam bez szans na zmianę tego trendu. Dlatego też to był najwyższy czas, aby podjąć decyzję o rozwodzie. Jakkolwiek była to najtrudniejsza decyzja w moim zawodowym życiu, a "moje" pompy głęboko pozostaną w sercu.

Od tygodnia pracuję w nowej firmie. To był tydzień, który każdym dniem mnie zaskakiwał i zarzucał całym mnóstwem nowości. Zresztą to co robię jest samo w sobie dla mnie nowością. Jednakowoż czuję wielki apetyt na te nowe danie. Smakuję nieznanego z wielką ciekawością i pisze nowe zawodowe menu. Od lat nie czułem już takiego podniecenia z szansy na uczestnictwo w czymś nowym. Perspektywa budowania czegoś, planowania i kreacji jest nielichą dla mnie podnietą. Znowu mi się chce. Tak, chce mi się. To chyba najważniejsze pierwsze odczucie związane z nową pracą. 
Czuję, że będzie dobrze.

Tymczasem we wszechświecie i okolicach.
- jesień w najgorszym wydaniu. Szaro, buro i ponuro; leje, zimno, pierwsze przymrozki.
- ON na stacji z muszelką po 4,23 PLN
- Polska wygrywa z Danią 3:2 w eliminacjach do MŚ 2018
- kończmy remont pokoju
- Wiktoria ma rękę w gipsie - efekt wrześniowego rolkowania