FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

środa, 2 lipca 2014

La Observator: Baby z Lidla

Jako, że zostałem ponownie Znowu-Młodym-Ojcem, to na tą szczególną okazję powziąłem kilka dni opieki nad Najlepszą z Żon i naszymi Latoroślami. Heh, po niewczasie dopiero zorientowałem się, że pierwsze dni młodego człowieka na świecie, to nie bajka ... i dla rodziców jego też nie ;)) Ale nie o tym ma być.
Miałem te kilka dni wyjętych z Mordoru, ale nie znaczy, że na dupie siedziałem bezczynnie. I nie samym urzędowych spraw załatwianiem żyłem, nie tylko doglądałem moje stadko, ale też najzwyczajniej w świecie z rana po chleb pomykałem, a i do sklepu na 'L' na zakupy wszelakie zaglądałem. I o tym wpierw.
Baby z Lidla. Nie, nie zamierzam nikogo obrażać. Nie kieruję to do nijakiej osoby mniej, lub bardziej konkretnej. Ponieważ 'Baby z Lidla' to nie ktoś, lecz to zjawisko społeczno-socjologiczne godne rozprawy bardziej poważnej niż moja pisanina. Normalnie rzecz biorąc nie mam możliwości bywać na otwarciu porannym sklepu, a tym bardziej uczestniczyć w wyścigu po łupy w dniu, kiedy to z gazetką reklamowa w ręce poluje się na 'nową ofertę'. Skarby oferowane społeczności są prawdopodobnież niesamowitej urody, jakości i wartości, ponieważ przywołane zjawisko 'Bab z Lidla' przybiera w czwartkowy (tudzież poniedziałkowy) poranek ludzką powłokę, która z pieśnią krzykliwą na ustach, rozbijając się sklepowymi wózkami, rozpychając nawzajem łokciami z szaleństwem w oczach pędzi ku koszom zawierającym oferowane skarby. A tam cóż to się nie dzieje ?! Omy się seblykają prawie do rosołu, bishaltry i inne tekstylia zawzięcie na siebie wciągają, rozrywają opakowania tak zawzięcie, że hajerowi z gruby byłoby ciężko dorwać się do ich zawartości, a one w drzazgi to rozpierniczają. Co jedna bardziej gorącą, mimo że siwą (ewentualnie na fiolet ufarbowaną), głowę mająca, swoją równie leciwą i zawziętą koleżankę słowem obelżywym, lub nawet kryką, poczęstuje, gdy rozmiaru swojego w cudzej ręce się dopatrzy. No jaja, jak berety, psze pana ! Dotąd słyszałem jeno o tym legendy (od Najlepszej z Żon, czy Wuja Na Emeryturze), teraz sam doznałem. Kto doznał, ten poznał.
Następnym razem coś jeszcze z teki La Observatora zapodam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz