Święta !!!!!!!! Wreszcie! Ale czy ja już wspominałem, że nie znoszę świąt wszelakiej maści? Nie? Tak? Chyba tak. W każdym bądź razie - podtrzymuję. Jeśli bowiem w imię "świętowania" przez dwa dni, a właściwie jeden dzień - bo kto zważa na ten drugi - odbywa się odchamianie chaty w trybie przyspieszonym, "bo święta" (sic!), to wykonując piruety na ścierce pucującej panele w kolorze ...hmm... nie pamiętam miana... jawią się w mej głowie pytania tyleż buńczuczne, co zastanawiające.
Czy boży gniew jest taką samą słabością, jak ten mój z którego przynajmniej dwa razy do roku się tłumaczę? No bo skoro ja, mimo że maluczki, jednak na jego obraz, to chyba nasze gniewy są niejako spowinowacone, hę? Skoro jednak On doskonały, to czy wypada mu się gniewać. Co innego ja, pełen słabości, mały furiat, którego rozwścieczenie to zadanie wcale niewyszukane, a gromy którymi szastam wokoło siebie są li tylko krzesaniem zimnych, nieszkodliwych iskier..
Albo czy krzykiem wymuszanie na dziecku, aby przestało krzyczeć? Qwa, coś tu nie sztymuje. Zwalczać coś tym samym? Niby tak, ale gdy się tak zastanowić, to absurd przyjętej metody powala na asfalt. A, że przedświąteczna sobota, mus sprzątania, i te sprawy, to okazji do domowej chryi jest co nie miara.
No a pytanie czy królik moczony w maślance skruszałby tak samo skutecznie, jak w kwaśnym mleku? Pytanie Wielkanocne, jak najbardziej na miejscu przecież. Czy uszaty potwór przetrzymałby taki półśrodek? Nie dowiemy się latoś, ale przecież istota Wielkanocnego udanego ucztowania mogłaby zawisnąć na przysłowiowym włosku! Grunt, że z kuchennego piekarnika snuje się niemal namacalny, rozbrajający, podniecający aromat piekącej się kicającej bestii.
Kurcze! Ile to egzystencjalnych pytań rodzi się we łbie upieszczonym łykiem uisge beatha. Ale nie ma co wywlekać trudnych kwestii w ten przedłużony miło weekend. Tak oto wiec pozwolę sobie w tym miejscu życzyć Wszem i wobec WESOŁYCH ŚWIĄT! Czy je kochacie, czy nienawidzicie, to niech to będzie ... dobry czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz