FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

piątek, 5 czerwca 2020

Himilsbach

Miało być "w ciul" na wesoło, a będzie jak zwykle 😁. No wystarczy, kurwa!, spojrzeć za okno - i już nic nie wymaga tłumaczeń. Chociaż...... czyżby jakieś słońce wieczorową porą... ? Nieeeee! toż to kpina jakaś! Teraz, jak plany słusznie i spektakularnie zapowiadającego się popołudnia plus wieczóru plus - być może - i nocy, zostały spalone na stosie o wdzięcznej nazwie "pogoda na weekend model 2020"? A weźcie się wszyscy ode mnie odp.... No!
Dobra. To tak na poważnie teraz. Jakoś tak się ostatnimi czasy porobiło, że zaprzestałem w miarę systematycznego wprowadzania elementu baśniowego do rzeczywistości. I nie wiem dlaczego. Czyżby moja rozleniwiona osobowość, aż tak pobłądziła? Wszak wprowadzanie bajkowego nastroju do organizmu winno być regularne - bo jak wiadomo - regularność, konsekwentne powtarzanie każdego działania, prowadzi do perfekcji. Samodoskonalenie zaś jest kluczem do samorealizacji, która jak nic jest pożądana i potrzebna dla wyhodowania w sobie poczucia powszedniej szczęśliwości i spełnienia. Jednakowoż, jak już wspomniałem, zszedłem z tej ścieżki, nie wiedzieć czemu. A może, choć to tylko przypuszczenie nie poparte żadnymi głębszymi badaniami, ani zadumaniem się w kierunku wyższego lotu refleksji, zmiana owa podyktowana jest skompletowaniem odpowiednie ilości kartek kalendarza w segregatorze życia (o fuck! Alem poszedł poezją...) i ... ekhm - aż się boję - dojrzałości? Życie jest piękne, ale niestety, trzeba umieć z tego korzystać.

Młodość ma swoje prawa i przywary. I tak, nawet jak masz ochotę na kawę, to i tak wszyscy myślą, że ty tylko te baśnie, i baśnie, a ty nie masz śmiałości odmówić. A teraz konwenanse mam gdzieś (żeby nie rzec "w dupie"). I chcę w to wierzyć, wolę taką opcję, że to o to chodzi, a nie, że jestem zbyt leniwy żeby sięgnąć po łyk baśni, albo że mi to "ten Niemiec" załatwił, że nie pamiętam o zobowiązaniach wobec duszy mej nieśmiertelnej. Postanawiam się poprawić. A za pokute przyjmuję dzisiaj ową, nie do końca kryształową, szklanicę ze złocista baśnią o aromacie śliwek. Śliwek, ale nie węgierek! Tylko z prapolskiej, demokratycznie sadzonej w czasach czerwonej zarazy, śliwy. To takie nawiązanie do naszej obecnej, współczesnej, tak już spowszedniałej zarazy, która to wplotła się w naszą powszedniość. 

Jak już w tą zarazę wdepnąłem, to co tam panie w polityce? W polityce przedwyborcza burza. Wszyscy dookoła nic tylko straszą, a człowiek jak ma silną wolę to i tak zapali i się napije. A jak nie zapali, to przynajmniej się napije. Za zdrowie swoje. Bo przecież nie za powodzenie którejkolwiek z tych kanalii, które zowią się zbawcą narodu. (Ja cały czas o zarazie, jakby się ktoś pogubił w nomenklaturze). I koniec końców nie wiadomo, czy leczenie zarazy zarazą ma uzasadnienie. Z jednej strony co nas nie zabija, to wzmacnia. Ale z drugiej strony trucie trucizny trutką, przemawia do mnie mniej przekonująco niż pani z biologii. Mam wrażenie, że zaraza zarazą się żywi. Kto wie, czy bez tej zarazy by już ducha nie wyzionęła. A tak, ehhh ... Wciąż tkwimy wgapieni w scenę, na której odbywa się spektakl grany przez samozwańczych bohaterów, którym co rusz z kieszeni wypadają kwity na samych siebie. Czy w związku z tym znajdzie się ktoś, komu naród zaufa iż wypleni tą zarazę? 

Naród przyzwyczajony do zarazy, jednej i drugiej, ma już zupełnie wyjebane na to co się dookoła dzieje. Powszedniość zagrożenia sprawia, że się je oswaja. (I żeby było jasne, ja wciąż o zarazie prawię). Głośne, acz chyba nie nazbyt liczne, komando don Kichotów szykuje się na walną bitwę 28 czerwca Roku Pańskiego 2020. Czy starczy kopii w tym starciu? I na kogo postawić? Na Mądrego, czy na Twardego? Hmm ... Może jednak na Twardego? Dziełem granitowym nikt sobie dupy nie podetrze, jak mniemam. Szkoda, że nie ma jednego w dwóch osobach. Nawet bez ducha świętego. Tyle dróg budują, tylko, kurwa, nie ma dokąd iść. 

A ta druga zaraza? No cóż, wygląda na to, że  mimo iż to jej dopiero pierwsza, i tak młoda, kadencja, to rośnie w siłę i krzepnie, aby uraczyć nas swoją reelekcją. Bracia i siostry usilnie się o to starają, co widać za oknem, na ulicach, wszędzie.

Tymczasem zajem kwaśną rzeczywistość naleśnikami z przesłodką konfiturą z fig. Jak se już nasmażyłem, to se teraz zjem. Póki jeszcze mi narybek wszystkiego nie wydziobał.

Pogodynka.
Przestało w końcu padać. Na termometrze tylko 13,5 st.C. Ale w persektywie pogodna sobota.

Tymczasem we wszechświecie i okolicy.
- Dzisiaj tankowałem na BP po 4,05 PLN za litr ON.
- W kampanii do wyborów prezydenckich liczą się tylko trzej kandydaci: Adrian, tzn Andrzej; Rafał i Szymon. I w sumie dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz