Ha! Klasyczna wyborcza kiełbasa, którą tak dobrze znamy, i którą dławimy się tuż po każdych kolejnych wyborach, tym razem przybrała rozpaćkaną twarz musztardy. Nie minęły trzy dni od prezydenckiego plebiscytu, a już sejm Najjaśniejszej RP elegancko wyautował z ustawy o tzw „bonie turystycznym” naszych szanownych seniorów. Ja oczywiście nie twierdzę, że rzesza senioralnych głosów, dzięki którym Anżej znowu umościł się na prezydenckim zydlu, wyrosła na obietnicy pięciu stówek do rozpuszczenia w przysłowiowym Ciechocinku, ale pewnie znacząco przyczyniła się do sukcesu reelekta. A tu masz ci los! Nie na darmo niemiłościwie nam panujący zamknęli w szafie niedokończoną przed głosowaniem „kiełbasianą ustawę”. No cóż, pozostanie li tylko posmarować sznitę grubo musztardą z niższym vat-em. Zawsze to jakaś odmiana. A to dopiero początek imprezy.
Wieszczę niczym Baba Wanga, że i inne śmierdzące, zzieleniałe serdelki zaczną pomału same wyłazić z sejmowo-rządowej lodówki. Kiedy przydługi spektakl wyborczy wreszcie się skończył, spuszczenie kurtyny nie oznacza końca kiepskiego przedstawienia. Wszystkie Beatki, Antosie i Jacki poukrywane w szafach za zżartymi przez mole pelzmantlami, już za chwileczkę, już za momencik odzyskają rezon i – co gorsze – głos. I wtedy może pikantna sarepska będzie jedynym remedium na gorzki smak nadpsutej rzeczywistości.
Tak więc Narodzie - róbmy zapasy. Musztardy przede wszystkim. Dla zdrowia psychicznego i przeciwko nudnościom gastrycznym. Natomiast wprowadzanie elementu baśniowego do rzeczywistości proponuję na ciepło. No bo skoro lód w kostkach jest dobrem luksusowym, to po co przepłacać.
Amen.
Tymczasem we wszechświecie i okolicy.
ON po 4,16 PLN/L
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz