FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

wtorek, 21 lipca 2020

Raczej nie o polityce

To nie będzie o polityce, chociaż trochę jednak tak.

Droga do pracy. RMF FM, godzina ok 5:05 i rozmowa z niejakim Przemysławem Staroniem. Na tę chwilę postać zupełnie anonimowa, jak niewypełnione miejsce na awatar w fejsbuku. Nazwisko też jakieś takie zupełnie ni przypiął, ni przyłatał – no nie kojarzę gościa. Ale do czasu. Bo po wysłuchaniu tej krótkiej rozmowy, przez kolejne czterdzieści minut drogi powtarzałem w kółko to nazwisko, żeby nie zapomnieć i wygooglać przy porannej mandarynkowej yerbie, kto zacz. Bo nikt dawno, aż tak mnie nie zaintrygował, że aż pokonałem poranne przysypianie za kierownicą.

No co za śliski bufon! To pierwsze określenie, jakie mi ślina na język przyniosła. Ja to się dziwię, a właściwie podziwiam dziennikarza prowadzącego wywiad, bo trzeba mieć sporo cierpliwości, do takiego rozmówcy. Szlag by mnie chyba trafił, jakbym nie usłyszał odpowiedzi na choć jedne zadane pytanie. Ba, imć Staroń Przemysław próbował przepytywać dziennikarza, ha! I tu dochodzimy jeśli nie do sedna, to to zarzewia problemu, bo pan ten ponoć (co stwierdzone) jest nauczycielem. I to takim, którego ktoś kiedyś wybrał „nauczycielem roku”. Kaliber więc mamy burząco-zapalający. I w sumie nie dziwi już, że rozmowa miała taki, a nie inny przebieg. Zbyt wielu znam nauczycieli, aby ten styl wypowiedzi był mi obcy. Nie znaczy, że nie irytujący. Nie wiedzieć czemu zestawiłem go od razu z carycą Suskim. Wiem, że to niesamowicie karkołomny intelektualnie mezalians. Oczywiście elokwencja z zupełnie innej ligi, ale treść tak „fascynująca”, że szeroko otwierając oczy może i naciągnąłem nieco wory pod oczami, jednak dorobiłem się pewnie kolejnej bruzdy na czole. Różnica między Staroniem, a Suskim jest taka, że w przypadku tego drugiego, wysysanie wysublimowanej treści z jego wypowiedzi jest, jak wsłuchiwanie się w trele słowika. Siadasz wygodnie na kanapie, nogi rzucasz na miękką pufę, w ręku z odwiedzionym majestatycznie małym paluszkiem filiżanka aromatycznej kawy i … kontemplujesz. A słuchając tego pierwszego, miałem wrażenie, że nasz bohater bije się z myślami … „po chuj tutaj jestem?”. I tu – w tej rozmowie; i tu – w polityce. A przykrywanie tego dylematu kwiecistymi esami i floresami oratorskiego kunsztu, powoływanie się na wiedzę akademicką mającą zdyskredytować interlokutora, jest miałkie i mdłe jak cukier puder z waniliną.

Pozostaje mi tylko wyrazić osobisty smutek, że imć Staroń jest doradcą Sz. Hołowni. Ideowiec – bo wierzę, że nim jest – powinien jak ognia unikać otaczania się takimi indywiduami. Ja wiem, że wyrabianie sobie opinii o człowieku na podstawie kilkuminutowej wypowiedzi w radiu, jest słabe. No ale shit happens. Wchodząc w media, politykę, trzeba uważać na swoje słowa, na to co się mówi, i to bardzo. Nie zawsze ukryty sens wypowiedzi, jakby nie w zamierzeniu szlachetnej i oświeconej, trafia do słuchacza, czytelnika, w takiej samej postaci, jaką się zrodziła w zamyśle autora. Niezależnie od tego czy ta wypowiedź była wyrwana z kontekstu, zmanipulowana (nie sądzę), czy czysta jak łza, to w dobie kreowania poglądów na bazie ekspresowych, szybkich przekazów medialnych, trzeba, jak cholera, zważać na treści wypuszczane w eter.

Nie będę się rozwodził nad tematem rozmowy, ani nad wnioskami z niej płynącymi. Piszę o tym, jak łatwo sobie wyrobić zdanie o człowieku, na podstawie jednej, niefortunnej (moim zdaniem), pozbawionej treści wypowiedzi. Może nie ja byłem jej adresatem, ale jednak do mnie dotarła i padła na niepodatny grunt. No nie przyjęła się. Mam alergię na butę (nie mylić z butem). Nic bardziej mnie nie drażni w człowieku niż zbyt mocno zadarty nos. Do tego stopnia, że z chorą przyjemnością go przycieram i pozbawiając umiejętności lewitacji ściągam na ziemię. Z drugiej strony, ulegając stereotypom na podstawie obiektywnych informacji o grupie zawodowej, którą reprezentował przepytywany osobnik, stosując skróty myślowe i uproszczenia wyrobiłem sobie jakże nieprzychylną opinię na jego temat. Czy słusznie? Może nie. Może na innym gruncie, przy kielichu, rozważając sens życia okazałoby się, że to spoko gość. Jednak jeśli już wdepnąłeś w politykę, to nie może być tak, że jednocześnie tu jestem i mnie nie ma. Nie, tak to nie wygląda. Nie można taplać się w gównie i jednocześnie pachnieć jaśminem.

Tymczasem we wszechświecie i okolicy.

ON dzisiaj po 4,19 PLN/L.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz