FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

niedziela, 28 marca 2021

Deprecjonacjonalizacja

Polsko-polska wojenka sprawia, że rozwarstwienie społeczne nabiera niespotykanych dotąd rozmiarów, a wykopane rowy i postawione zasieki wydają się nie do zasypania, nie do przejścia. Obydwa (ale czy tylko dwa?) obozy zawłaszczają przy tym pojęcia, miana i symbole, ustanawiając dla nich własne, jedynie słuszne i wywrócone do góry nogami znaczenia. Absurdalne, niesmaczne, nie do przyjęcia dla zdrowo myślącego człowieka. Jedni zabrali krzyż i białego orła, drudzy zapierdzielili tęczę z nieba. Ale o ile zawłaszczenie tak mocnych symboli budzi zdecydowany, słuszny i co najważniejsze, obiektywnie uzasadniony sprzeciw, to są też rzeczy, nazwy, imiona, które w swej istocie błahe, a również mogą budzić przynajmniej niesmak. 

Weźmy na przykład imiona. No bo daj teraz swemu synowi na imię Jarosław! No bądź takim kozakiem! Imię tak zdeprecjonowane, jak Adolf po II wojnie światowej. I nic to, że chciałbyś dać chłopakowi imię po pradziadku, bo niesmak jest zbyt wielki. I możesz się wkurzać, że pojawił się w twoich czasach kurdupel, który tak spaskudził w sumie całkiem przyzwoite imię. Jak by nie było nie doczyścisz ze znaczeniowego łajna, które przylepiło się na długie jeszcze lata zanim straci pejoratywne znaczenie. Żeby nie było, że dowalam po politycznej linii, to podobnie jest z imieniem Donald. Chociaż nie, akurat w przypadku Donalda nie potrzeba dorabiać ideologicznej historii, ha!

Brzoza. Kiedyś fajne takie drzewko. Nikomu nie przeszkadzało, że chwast. Może traktowane przez większość z przymrużeniem oka, ale w sumie sympatyczne na tyle, że ... do przytulenia. A teraz? Teraz jedni osądzają je o zdradę narodową, a drudzy drą łacha i wykorzystują w walce społeczno-politycznej. 

Miasta i ich nazwy oraz nadane im symbole, to też bardzo wdzięczny temat, jako przykład doklejenia łatki ściągającej na dno. Wiadomo, że Sosnowiec czy Radom od zarania dziejów mają pod górkę, choć już wyginęły ostatnie dinozaury, które pamiętają właściwie dlaczego i po co. Jednak współcześnie miasta i ich mieszkańcy sami sonie mogą zgotować podobny los. Jeśli ktoś nie tak dawno nie kojarzył Kraśnika, to teraz nie dość że wszyscy o nim słyszeli, to jeszcze nawet potrafią wskazać na mapie. A najnowszy przykład? No oczywiście Pcim. Choć ta miejscowość zawsze miała w sobie przeciwciała skutecznie zwalczające własną powagę, to dzięki Don Orleone, teraz mają poziom IgG na takim poziomie, jak po podwójnym zaszczepieniu. Pcim do doskonały przykład, jak jeden człowiek może zaorać całe bogu ducha winne społeczeństwo miasteczka.

Jak już jesteśmy przy Don Orleone. Macie ochotę na hot doga z Orlenu? Przyznać się! Jakby nieco... mniej, prawda? Orlen - świetna firma, duma w narodowej gospodarce (bez cienia kpiny!), a pod takim a nie innym dowodzeniem, traci połowę swej wartości. Wartości nie wyrażonej w PLN, a raczej dumy i poważania. I wcale nie chodzi o to, że parówki do hot dogów dostarcza firma w systemie korupcyjno-kolesiowskim. Co ciekawe, rządowi, który w naszym imieniu odpowiada za "naszego" narodowego giganta, wszystko pasuje i staje murem za skompromitowanym prezesem, przy którym Dyzma to filantrop i kandydat na świętego. Ech...

I na koniec Kościół. Nie sposób było pominąć. I nie chodzi tylko o przywołany na początku tego tekstu krzyż. Chodzi o całokształt tego samozaorania, jakie sobie kierownictwo tej instytucji zafundowało na własne życzenie. Szczerze mnie to smuci. Nie dlatego, że jestem religijny, tylko dlatego że patrzę i widzę, jak usycha część naszej kultury, naszego dziedzictwa. Najdziwniejsze jest to, że przewodzący Kościołowi ludzie, jak by nie było wykształceni, dali uwikłać się w polityczną i światopoglądową wojnę i nie mieli odwagi stanąć obok, pokazując i ośmieszając obydwa zwalczające się obozy. A mieli taką okazję aby wokół siebie zebrać wszystkich ... normalnych. A pozostali sami, z garstką fanatyków, lub pijawek które żywią się resztką dawnej świetności zbijając na tym swój kapitał polityczny lub liczony w PLN.

Pogodynka.

Za oknem słońce na przemian z chmurami. Temperatura ok 12 st.C. Od pary dni pachnie wiosną.

Tymczasem we wszechświecie i okolicy.

Za EUR trzeba zapłacić 4,64 PLN. Tak słabej złotówki nie było od 12 lat. Paliwo na stacjach gruba powyżej "piątki" (5,21 - 5,24 za litr). Pandemia ma się dobrze i zachorowania notują coraz to nowe rekordy. Jest, kurwa, niewesoło. I końca trendu nie widać ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz