FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

niedziela, 21 czerwca 2015

Żeby nie marudzić ...

Intensywny weekend, szczególnie na finiszu. Nie chcę marudzić, że uciekł jak zwykle, że jutro poniedziałek i takie tam inne bzdety po raz n-ty przywoływane, jakby to jakieś odkrywania Ameryki było. No to sza!
Muzyka.
Najlepsza z Żon nabywszy ostatnimi czasy nowy telefon, w komplecie doń otrzymała słuchawki. Nic to, banał, normalna rzecz, nic takiego. Ale za to jakie fajne te słuchaweczki są! Aż się che zapodać fajny albumik na uszy, tak przed uśnięciem, albo do klepania bloga, jak teraz.
Oj sączy się ambrozja dźwięków do głowy, poprzez otwory w głowie usznymi zwanymi. Gdzieś z szuflady głęboko-głębokiej wysznupane tytuły, nazwiska, dźwięki zapisane w pamięci. Jak szafa grająca. Gra. 
Ze sto lat temu nazad takie karmienie się muzyką, zażywanie dźwięków podskórnie i domięśniowo, było u mnie na porządku dziennym. Potem jakoś już nie. Ale niespecjalnie usilnie wywołując projekcję obrazów z przeszłości, oczami pamiętliwymi widzę te rzędy kaset opisanych mało starannie, potem stosy płyt CD, mniej lub bardziej wyszukanych, ale zawsze z zawartością trafiającą w najwrażliwsze struny duszy drgające w rytm muzyki. Chyba mogę powiedzieć, że muzyka jeśli nie ukształtowała mnie jakoś względem świata i ludzi, to na pewno opisała i pokolorowała niejeden dzień z mojej przeszłości, podniosła w chwili złej, napisała scenariusz wielu zdarzeń. Była ważna. Niebagatelna. 
I kiedyś przestała taka być. Dlaczego? Hmm ... Wyschła, uwiędła. Szczególnie ta, która wymagała zaangażowania i otwarcia się na jej wpływ, na jej twórcze, kształtujące oddziaływanie. Muzyka zbudowana jest dźwięków, które potrzebują czasu, żeby trwać, żeby wybrzmieć właściwie i bez dysonansu płynąć strugą melodii. Jak nuty, półnuty, ósemki ... Muzyka nie zna skrótów. Z jednej strony metafizyczna, jednak potrzebuje fizycznej miary czasu, żeby istnieć. Ja tego czasu dla niej miałem coraz mniej, aż zamknąłem jej drzwi przed nosem. Dlatego też odeszła ode mnie. Odwróciła się na pięcie i nadąsana odpłynęła ode mnie daleko, daleko ...
Rzadko sięgam po muzykę, tak świadomie, z zaangażowaniem na tyle silnym, że chcę aby nie była jedynie tłem dla stu innych spraw. Niestety radio w samochodzie to tylko zagłuszacz warkoczącego silnika. Niewiele ma to wspólnego z prawdziwym słuchaniem muzyki, która wymaga skupienia i koncentracji, która nie akceptuje kompromisów. Na takie zaangażowane, pełne poświęcenie się dźwiękom mogę sobie pozwolić tylko nocą, gdy cały dom śpi, a ja zostaję sam na sam z mrokiem, sobą i tym co wkrada się do mego wnętrza wraz z kolejnymi nutami. 
Potrafię się zasłuchać. Pozwalam się porwać. Poddaję się. Nie opieram się zakusom muzycznych duchów, rusałek, upiorów, aniołów, diabłów. Niech mną władają! Niech odganiają sen, niech malują dźwiękiem obrazy. Niech wysuszają gardło, nie zwilżają kąciki oczu, niech ... 
Hmm ... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz