FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

sobota, 26 listopada 2016

Pomarzymy?

Do pracy daleko. Wstać trzeba wcześnie ... albo późno, zależy jak na to spojrzeć. W każdym bądź razie jest ciemno, czyli naturalną koleją rzeczy byłoby spać, nie jechać. Ale jak już trzeba jechać - a spać nie wypada - to można nieco pomarzyć przez tę godzinkę.
Na przykład o wakacjach. To dobre marzenie. Szczególnie, że już zarezerwowałem domek. Od razu jakoś tak fajnie na sercu się robi, bo pierwszy cel na 2017 jest skonkretyzowany. Ten punkt programu każdego roku jest niezmiennie ekscytujący i powodujący banana na gębie. Lubię sobie wizualizować, jak to będzie tym razem. Mimo, że "znowu" tam, to niezmiennie nie mogę się doczekać.
Albo zamiast marzyć, może powspominać. Jak tak jadę, to radio gra jeszcze nocny repertuar. Taki zupełnie inny niż ten grany w dzień. A że nocny, a nie poranny to czas, niech będzie dowodem to, że zdarza mi się słuchać audycji "nocny przegląd prasy" jednej z rozgłośni. Ale do rzeczy. Wśród tej nocnej playlisty są czasami takie perełki, że aż za serce łapią. No i budzą się wspomnienia. Nie jednak o konkretnych piosenkach i artystach chciałem, tylko o pewnym zjawisku z nimi związanym.
Dawno, dawno temu, w zamierzchłej galaktyce, zbierało się i hołubiło, jak największy skarb plakaty swoich idoli. Muzycznych, sportowych, filmowy, co bądź co było ważne, na topie, albo pokazywało daleki, nieznany, pociągający zachodni świat. Jak tak sięgam pamięcią, to pierwsze moje plakaty, którymi oblepiłem ścianę (na plastelinie!), to były postery TSA, Republiki, piosenkarki o pseudonimie Gayga, Jon'ego Bon Jovi, Ayrton'a Senny i jakichś koni (!). Te konie to nie wiem skąd mi się wzięły, serio. Potem, kiedy już miałem swój własny pokój, to centralnie na ścianie wisiał poster z filmu "ET" (bałem się go w nocy, serio), oraz z "Zabójczej broni". Co ważne - to były plakaty z zachodnich gazet! Skarb niemalże. No bo normalnie, to jeśli nie miałeś dostępu do kontrabandy z RFN'u, to trzeba było czatować na tygodnik "Razem" lub "Panorama" i liczyć, że akurat będzie plakat, bo nie zawsze był. Czasami też w takich gazetach jak "Nowa wieś" były plakaty. Pamiętam, że z tego szropapierowego gazeciska miałem plakat zespołu Kaczki z nowej Paczki :).
Plakaty wieszało się nie tylko na ścianach. Idealnym miejsce była też szyba drzwi do pokoju. Nie dość że plakat zdobił, to jeszcze ograniczał światło wydostające sie na zewnątrz, gdy rodzice gonili już spać krzykiem "gaś światło!". Miałem ci ja na swoich drzwiach wycyganiony od kolegi, który miał "zachodnie" źródło posterów w postaci rodziny w "Efie", zajebisty plakat Bruce'a Lee z filmu "Wejście smoka". To było coś! Wiecie, ta poza z ostatniej walki, z tymi zadrapaniami po tygrysiej łapie Han'a. Na drzwiach miałem tez plakat młodego Michael'a Jacksona. Eh to były czasy ... Potem, wraz z nową polską pojawiały się w kioskach kolorowe "Popcorny" i inne "Brava". Czar plakatów prysł wraz z ich nagłą podażą na rynku. Nikt już nie zbierał, nikt się nie wymieniał, nikt już nie cenił. Ja już zresztą wtedy wyrosłem z plakatowej mody.
Tak to muzyka nocy mnie czasami buja pomiędzy marzeniami, snami, a wspomnieniami w dziecięcyh lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz