FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

sobota, 15 marca 2014

Adolf Putin

Nienawidzę polityki, brzydzę się nią. Ale są momenty, kiedy nie potrafię nie komentować. Nawet jeśli słuchacza brak.
I co z tą Ukrainą ? Co z tym Krymem ? Na naszych oczach dzieje się rzecz nadzwyczaj przerażająca. O tyle bolesna, że pokazuje, że wszelkie sojusze, międzynarodowe instytucje, umowy, zapewnienia, a nawet zwyczajna przyzwoitość, jest ułudą wartą spuszczenia w kiblu, gdy po drugiej stronie staje ktoś kto jest silny, ma jaja ... i kasę.
Oto nadchodzi on - Adolf Władimirowicz Putin, godny następca podobnych sobie. Na tyle silny i bezczelny, że może się śmiać całemu Światu w nos. Sięga po co chce, kiedy chce, jak chce. Ameryka ma to w dupie - przecież nie będzie z nim walczyć. Zbyt wiele do stracenia, zbyt drogi byłby to poligon ( to nie Irak czy Afganistan), zbyt odległy. A Europa "wyraża ubolewanie i zaniepokojenie rozwojem sytuacji" - kompletny brak jaj. Zresztą co się dziwić, kiedy najwięksi z Unijnych graczy siedzą na garnuszku Adolfa. Kto podskoczy Wanii, który może zakręcić kurek ? A kanclerzowa nawet nie potrafi zawoalować swego niekrytykowania Adolfa, bo "biznes is biznes", albo raczej "Geschäft ist Geschäft". 
A my ? Pomachamy jeszcze szabelką w imię solidarności z braćmi Ukraińcami ? No to zajrzyjmy do dołka: ile tam metrów sześciennych gazu mamy w zapasie, hę ? A może umyjemy naszym sojusznikom sześć bryk za darmochę w podziękowaniu za wspomożenie ? A tych "trzystu" (Spartan), to może zakwaterować w stolicznym Hiltonie, żeby byli zwarci i wypoczęci, gdy przyjdzie odeprzeć wroga. Trzeba nam podkuwać koniki i szable ostrzyć przed szarżą na T-90, coby im zgrabnie lufy jednym cięciem odjąć.
Z nielichej rozpaczy nad nad gównianym tym stanem rzeczy wyć się chce. Jeśli tak ma wyglądać międzynarodowy sojusz dla pokoju i dobrobytu na świecie, to ja wypisuję się z niego. Rzygać się chce na tą obłudę i odwracanie się dupą tych, którzy mają wpływ na cokolwiek. Możemy tylko czekać aż ci z ruskich stepów wezmą to, co im się podoba, a Świat jedynie westchnie: "no cóż, trudno". Nie mam sentymentu do Ukraińców, a Krym sorry - wisi mi i powiewa, jak wyspa na środkowym Pacyfiku. Natomiast zwykła ludzka przyzwoitość, zdolność współczucia bliźniemu, gdy dzieje mu się źle, powoduje, że chce mi się wyć.
Bezsilność. Pytanie, czy gdyby padło nie na Krym, a naszą Matką Polskę, to czy byłoby inaczej ? Czy nieco bardzie europejski kawałek ziemi "świat zachodni" bardziej by bronił ? Sorry, ale nie mam złudzeń, że sami byśmy się naparzali z ruskimi w obronie Rzeszowa, Krakowa, Katowic. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz