Nie ma co ściemniać. Kwitnące forsycje przypieczętowały wybuch wiosny. Nawet jeśli teraz za oknem smutne bezgłowe postacie przemykają przygniecione parasolami, to świeża zieleń młodych traw, i soczyste liście krzewów, nie pozostawiają złudzeń, że oto jest ! I nawet magowie od pogody wieszczący jakieś tam niby-śniegi w przyszłym tygodniu, już jej nie powstrzymają. Wiosna ! Ach to Ty !
Lubię ten moment, chwilę, gdy wszystko się zmienia. To nawet nie uwielbienie samej pory roku, bo nawet piękno wiosny z czasem powszednieje. chodzi o ten dzień, tą godzinę, gdy wszystko co stare mija, a następuje nowe, inne, piękne, ciepłe, pachnące ziemią, słoneczne, podszyte ciepłym wiatrem, głoszone ptasim trelem. Niezależnie od miejsca, wszędzie widać oznaki budzącego się życia. A tego życia jest jeszcze tyle przed nami, że dzisiaj nie zastanawiamy się nad tym, że kiedyś to wszystko sczeźnie. Pierwsze promienie słońca przenikają przez cienką, blado-przezroczystą skórę rozgrzewając od środka kości, trzewia, serce. I jakoś lepiej, lżej na duszy się robi i chęć zaczerpnięcia powietrza pełną piersią jest nie do powstrzymania.
Fajnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz