Się rozpycham nieco w imię poszerzania przestrzeni życiowej. Kilka frontów jednocześnie ? Why not ? Co do głównego frontu, to spodziewam się, ba, jestem spokojny o losy tej kampanii, o to że przyniesie bezsprzecznie zmiany rewolucyjne. Co do kolejnego frontu, to spodziewam się, a mówiąc wprost - liczę na to, że zmiany będą równie efektowne. Na razie wytaczam działa, ostrze szable, i podkuwam konie.
Wiosna się melduje na paszportowej odprawie. Coraz częściej dnie pachną nadchodzącą zmianą, coraz głośniej ptaki śpiewają. Mimo, że ranki nadal zimne i ocierają się o nieprzyzwoite przymrozki, to jednak z biegiem godzin świat się rozgrzewa przynosząc tony optymizmu w miejsce zimowej apatii. Chciało by się krzyknąć wniebogłosy, że oto znowu chce się żyć !
Natomiast jutro skoro świt, gdy już budzik zerwie mnie z wyra, stanę przed lustrem z przeciągłym AAAaaaaaaaaaaaAh !!! Szkoda tylko, że nie będzie to optymistyczny zew towarzyszący przeciąganiu zaspanych stawów. Miast tego, będzie to poniedziałkowy szary skowyt. Z całą świadomością rzeczywistości, wchodząc w dzień i tydzień, będę rozpaczliwie łapał się krawędzi poniedziałku. Jeszcze raz, jeszcze mocniej, jakoś trzeba się podciągnąć i .... znowu na całego do przodu ! Pierwsze chwile, pierwsze godziny, a potem będzie OK. Najważniejsze to dobrze się rozpędzić i z impetem przelecieć przez tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz