Islamista = terrorysta
Uchodźca -> nie-terrorysta
Tak dla jasności, żeby nie było niedomówień ...Spadł pierwszy listopadowy śnieg. Mimo, że piździ niemożebnie, to jednak szybko biały syfek spłynął do poziomu kałuż. To dobrze. Ale z drugiej strony, tak patrząc na potrzebę chwili - a potrzeba ta WIELKA dla Świata jest - to sroga zima mogłaby przysporzyć więcej pożytku, niż trosk udręczonej Europie.
Tak sobie miarkuję, trochę żartem choć do śmiechu mi nie ma, że srogi mróz, śniegi i zimowa aura po prostu, mogłaby nieco ostudzić werwę plugastwa, które tak ochoczo nawiedza Stary kontynent, by z mordem w oczach, zabijać jej potulne owieczki. Islamiści-terroryści, ci naturalni, z ciepłych stron - nie europejczycy, którzy przeszli na ciemną stronę mocy (tfu!) - zapewne nie za bardzo lubią temperatury zbyt niskie. Może mróz by ochłodził ich zorane nienawiścią dusze, zamroził zapalniki bomb, lodem zapchał lufy kałasznikowów. Jeśli tego robactwa Europejczycy nie mają jaj zatrzymać własnymi karabinami, to wołajmy o pomoc Panią Naturę !
A tak na poważnie. To wydaje mi się, mam taką nadzieję, że nadchodząca zima spowolni tą migracyjną falę z bliskiego wschodu i afrykańskiej północy. Zarówno Uchodźców mniej będzie, jak i w tej masie ukryty odsetek islamistów, też powinien być mniejszy. Taka na matematyczną logikę biorąc. W mniejszym tłumie trudniej się ukryć.
Tak też dzisiaj w długiej, zakorkowanej drodze do domu sobie rozmyślałem. Jakże szybko synonimem "państwa zła" stała się Syria. W jak prosty sposób stała się na wieki skojarzeniem negatywnym sama nazwa tego państwa. Zdaję sobie sprawę z tego, że to nie wszyscy Syryjczycy są sobie winni zrujnowania wizerunku własnego kraju, ale to się już stało i nie odstanie. Ci którzy akurat do tego doprowadzili bez wątpienia mają to w dupie, bo ich czarcim czarnym duszom królestwo ichnie boskie bliższe, choć ziemski rozpiździel uskuteczniają. Szkoda. Naprawdę szkoda kolejnego państwa, które z urokliwego miejsca na ziemi, stała się kolejnym klockiem "osi zła" na mapie tego podłego Świata.
Gdzieś wyczytałem ... albo usłyszałem, nie pamiętam, że problem z islamistami, a szerzej z samym islamem, bierze się stąd, że Europa jest w tym, a nie innym miejscu w rozwoju swojej cywilizacji. Islam jaki jest, taki zawsze był. Trwa w swych średniowiecznych okowach zapalczywej wiary w to, że innych, obcych trzeba zwalczać. Za wszelką cenę. Cywilizacja europejska wieki temu potrafiła się temu przeciwstawiać. Gdy islam walił dzidą w jej drzwi, to wyciągało się szable, miecze, zakładało husarskie skrzydła na lśniące zbroje i ruszało się na wojnę w obronie chrześcijańskiej (w najlepszym tego słowa znaczeniu) Europy, naszego domu, naszego świata, kultury, cywilizacji. Czasami się spuszczało niewiernym łomot, czasami samemu zbierało wpierd**, ale nigdy nie "odstawiało się nogi", że tak piłkarskim żargonem polecę. Po każdym zebranym wpier**lu był czas zemsty i tryumfu. Dlatego trwamy.
Minęły wieki. I co? Poszliśmy tak daleko do przodu, tak wyśrubowaliśmy własną kulturę, tak uwierzyliśmy w wyższość dobra nad złem, że pozwoliliśmy zardzewieć i skruszeć naszym mieczom. Wiara, że nie są nam już potrzebne doprowadziła nas na skraj wojny, której zaranie mamy nieszczęście obserwować. Dzisiaj już islamiści nie tłuką dzidami do naszych drzwi, dzisiaj roztrzaskują je bombami. A my chcemy wojować pękami kwiatów, bo "tylko dobrem zwyciężysz zło". Cóż za naiwność!