FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

niedziela, 27 grudnia 2015

Poświąteczna melancholia

W sumie to już po.
Lodówka jeszcze nabita wiktuałami po dach, przede mną góra łupin z mandarynek, szklaneczka aromatycznego, słodkiego martini z plastrem pomarańczy ... ale mamy już "posprzątane" po tegorocznych Świętach. Całe szczęście, że jutro jeszcze poświąteczna niedziela na osłodę, albo raczej na regenerację.
W sumie to były bardzo ... fajne trzy świąteczne dni. Potrafiłem się przestawić z trybu codziennego na świąteczny, jak rzadko. Może dlatego tak łatwo mi się udało, bo tak hardcorowe były ostatnie powszednie tygodnie i miesiące; nawet w sumie cały rok. Na podsumowanie jeszcze czas, ale tak po prawdzie to wszystko jest jasne, wszystko ma już dawno przypięte metki i wystawione cenzurki. A przyszłość jawi się raczej zrozumiale i bez znaków zapytania, jak na razie. Wiem na czym stoję i margines plusów i minusów mego planu na przyszły rok, jest nadspodziewanie wąski w niedopowiedzenia. Daje to pewien komfort, bo pozwala skupić się na konkretach miast szarpać się, głupio rozczarowywać. Pozostało niewiele dni do końca. Mam zamiar jeszcze odpocząć kilka dni na przełomie starego i nowego roku, jeszcze wyciszyć się, jeszcze trochę bardziej zluzować napięcie - dobrze spędzić czas.

Taka refleksja. Niezwiązana ze świąteczną melancholią ... 
Dziesięciolatka, która domaga się przytulania przed snem, a której to tak często odmawiam, bo ... bo mi się nie chce, bo nie mam nastroju, bo jestem wykończony, bo jestem na nią zły, bo jestem zły na siebie, na świat, na czas, na okoliczności, na ... Dotarło do mnie, trochę za pośrednictwem wyrzutu Najlepszej z Żon, że coś mi ucieka, że bezpowrotnie mija czas, że ta mała - wciąż jeszcze dziewczynka - za chwilę, za moment przestanie chcieć się przytulać. Przytulać więc póki czas!

I jeszcze trochę o Świętach. Przystrojone nasze gniazdko. Na choince górna połowa lampek przestała świecić. No to co. Są anioły karnie, jak o roku, rzędem ustawione pod telewizorem; są sanie z Mikołajem, reniferami i innymi na czerwono ubranymi stworami; jest betlejka od bodajże pięciu, sześciu lat ta sama, z której tak dumny jestem, bo sam ją zrobiłem wspinając się na osobiste wyżyny talentu; bożonarodzeniowe kolorowe świece; migająca gwiazda w oknie ... wszystko to jest. Jest i mnie cieszy. A ciszy chyba aż tak, bo wpisuje się, albo raczej jest emanacją mojego świątecznego nastroju. Ha!

Jeszce łyk martini. W TV "Tango & Cash" - co nie ma większego znaczenia. Noce te świąteczne mamy raczej krótkie, bo senność jakoś mało dokuczliwa, bo szkoda godzin na sen. Możemy sobie na to pozwolić w imię odpuszczenia wszystkiego co tak ogranicza, bo zrzuciliśmy świadomie brzemię obowiązku świętowania we "właściwym stylu". Nie tym razem. Teraz odpoczywamy. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz