No to go mamy. 2016. Jaki będzie ... ? Porozmawiamy o tym za mniej-więcej 12 miesięcy.
Dzisiejszy dzień był niesamowity. Już nie pamiętam aż takiego rozprężenia. Od samego przebudzenia, aż do chwili obecnej, godziny upływały ... na niczym. Błogie lenistwo, błogosławiona bezmyślność, czysta, niezmącona poezją nie-dziania się.
Zanim wpadłem w tą noworoczną słodką apatię, uczciwie pożegnaliśmy miniony rok. W gronie rodziny, naszej czwórki, w domu; na osobistym balu, wcale nie "białym". Stół zastawiony wg naszych potrzeb, bez rozbuchanej fantazji, każdemu to, co miłe. Lotniskowiec koreczków, półmisek śledzi, wiadro popcornu. Szampan dla pijących i nie; alkohole do wyboru do koloru, choć jakoś bez zbytniej zapalczywej chęci ich spożywania, bardziej dla zabawy, jako kolorowy fajerwerk dla rozjaśnienia niezwykłej nocy.
Tańce. A jakże! W pełnym składzie, z Najmłodszym też.
Zdjęcia. Są, ku pamięci.
Rodzinne granie w planszówkę, jak tylko Najmłodszy "odpadł" z imprezy.
Toast. Zimne ognie. Ziębnięcie na ulicy przy podziwianiu kolorowych fontann ognia na niebie.
Tradycyjne cygaro odpalone tuż po północy...
W końcu sen. Nienachalny, nie powodowany zmęczeniem, raczej trudny do uskutecznienia, bo dobre żywe jeszcze emocje, po udanej zabawie.
I poranek w nowym roku.
Mroźno za oknem. Śniegu brak, ale zimno na tyle, że wyciek z uszkodzonej rury wodociągowej tworzył lodową strugę biegnącą ku ulicy. Ciekawe jak to jest, że takie awarie zwykle maja miejsce w dni świąteczne, hmm ...
Nie ruszaliśmy się dzisiaj z domu. Zresztą wczoraj też nie - nawet brak musztardy w lodówce nie był wystarczającym powodem do wyprawy do sklepu. Gdyby nie te parę minut podziwiania sztucznych ogni tuż po północy, to miałbym na koncie 48h bez wychylania nosa z domu. Zapadłem w domowe pielesze, jak w puchatą, pierzastą poduchę.
I dobrze mi.
A tymczasem we wszechświecie i okolicach.
- Stary rok żegnaliśmy z miłymi portfelowi cenami paliw na stacjach. W centrum Zabrza, na sieciowych stacjach ON - 3,95-4,01 PLN; Pb95 - 4,09-4,11 PLN
- Rząd i organ jego wykonawczy - tzw Prezydent, raczą nas kolejnymi prawami uchwalanymi pod osłoną nocy. Coraz bliżej nam do powrotu do komuny, lub popadnięcia w groteskową dyktaturę bez precedensu w czasach nowożytnej Europy.
- Zima nie chce nas przysypać śniegiem. Ostatnie dnie mroźne, po kilka stopni poniżej zera i w dzień, ale śniegu nie widać nawet na odległym horyzoncie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz