Zszedłem z drogi i stanąłem na poboczu.
Przeświadczenie, że ta fala niedobrych zdarzeń, dziwnych sytuacji, niekorzystnych czasów, szybko przepłynie sprawiło, że kołyszę się na krawężniku w niemym oczekiwaniu na chwilę, gdy cały ten peleton brudów przewali się, a ja będę mógł dalej pójść własną drogą. Wszystko to przepuszczę przodem, niech płynie w cholerę!. Tyle, że nie pamiętam już czoła tej fali, a końca peletonu też nie widać. A mnie już bolą nogi od tego stania.
W zawieszeniu.
Dokoła czeka pełen worek zwykłych spraw, które zarastają pajęczynami. Patrzą na mnie tymi wielkimi oczami pełnymi wyrzutu, a ja odwracam wzrok, bo ... jeszcze nie czas, bo jeszcze chwilę, a będzie normalnie, ja będę normalny też.
To kołysanie się z palców na pięty, z pięt na place, trwa i trwa. Stało się normą, czymś niezdrowo normalnym, chorą makabreską. Tkwię po uszy w tym marazmie i rdzewieję.
Czekam kolejnej wiosny, jak zbawienia. Wyglądam światełka w tunelu, wierząc że to nie pędzący na moją zgubę pociąg, lecz wyjście ku lepszemu. Łapię każdą nić, z której mógłbym utkać bardziej optymistyczną wersję dzisiaj. Pieczołowicie zliczam na niebie gwiazdy, które nie świecą fałszywym światłem. Układam najtrudniejsze puzzle skomplikowanej układanki. Wyznaczam cele, które są, które będą, zwieńczeniem planu, ukoronowaniem starań, nagrodą za trud.
A tymczasem we wszechświecie i okolicach.
- Polska została rozgromiona w ME w piłce ręcznej. Jako gospodarze ulegliśmy Chorwatom 23:37. Medalu nie będzie ...
- Paliwo na stacjach w centrum ON-3,63 PLN; Pb-3,88 PLN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz