Późno latoś puszczam odliczanie.
Pozostało : 03 dni 15 h 36 min ...
Jak nigdy dotąd, choć może powtarzam to co roku, ale powtórzę tu i teraz, jak nigdy jeszcze dotąd chce mi się, a i obiektywnie potrzebuję, urlopu. To co przewaliło się przeze mnie przez ostatni rok dało mi nieźle popalić. Jestem totalnie zmęczony, wręcz wykończony, i psychicznie, i fizycznie. Mam dość, kompletnie dość. Dawno nie czułem się tak zmęczony w każdym aspekcie swojego jestestwa. Toteż czekam, wypatruję piątku, jak zbawienia. A potem ... potem ... potem będę w niebie, moim osobistym niebie.
Już wszystko we mnie gra na jedną nutę. A dźwięk ten jest tak czysty i mocny, że nie zagłuszy go żadna kakofonia ostatnich dni i tygodni. Z każdą godziną, i z każdym podłym kolejnym powszednim porankiem, brzmi coraz donośniej i radośniej.
Jedni żyją według roku kalendarzowego, inni według pór roku. Mój rok trwa od urlopu, do urlopu. Dla mnie Nowym Rokiem nie jest pierwszy stycznia, jeno pierwszy dzień letniego urlopu. To oczekiwanie na tę chwilę daje mi siłę, aby trwać w tym często tak beznadziejnie zamulonym bagnie. Z tym większą radością wpadam w odświeżające objęcia dwutygodniowego wypoczynku od codzienności.
Urlopie przybywaj !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz