FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

piątek, 29 lipca 2016

Z pamiętnika urlopowego myśliwego

Hmm ... Nie żebym oczekiwał tabunów przechadzających się wzdłuż i wszerz tutejszego rewiru łowieckiego, ale jeśli w zasięgu 200 mm trzeba wypatrywać sztuki naprawdę godnej strzału, to albo to złośliwość losu, albo na starość myśliwemu gust się wyostrzył.
Zatrzymajmy się na łaniach, bo rogacze z natury mało wzrok ciągną. Więc, a to u łani pęcinki nie takie, a to zad jakiś-taki-nijaki, a to pierś nie nazbyt rozwinięta. Ogólnie rzecz biorąc "szału obfitości nie ma". 
Zręczny myśliwy zaobserwować może pewną zależność co do występowania dorodnych sztuk. Samotne łanie występują częściej, i tam też wydeptują ścieżki, w pewnej odległości od brzegu akweny wodnego, który zatłoczony jest nadmiernie dla ekspozycji własnej łań tychże. Co do pory występowania, to też z upływem dnia ich liczebność wzrasta, co można tłumaczyć tym, że odsetek łań z młodymi i rogaczami ubywa w porze paśnikowej. 
Gatunkowo zwierzyna płowa raczej jest jednorodna. Nie zaobserwowano zróżnicowania co do maści i podgatunków obcych środowiskowo dla badanego rewiru. Maść najczęściej przybiera odcienie od płowej do jasnego brązu, sierść długa, często błyszcząca, z rzadka kręcona. Świece z długimi rzęsami, chrapy delikatne, łyżki podłużne owalne. 

Urlop !!!!!!!!!!!!!!! Dębki ! 
Dobiegając pomału do półmetku już teraz powiem, że jest ... git. A nawet bardzo git. Pogoda niezmiennie dobra. W szczegółach wyglądało to dotąd tak: sobota - tak sobie, nieplażowo; niedziela - już z plażą, ale jeszcze bez słońca; poniedziałek, wtorek, środa - trzy dni idealnej pogody: gorąco, bezwietrznie, z całodniowym słońcem na błękitnym niebie; czwartek - gorąc nieco zelżał, trochę białych obłoków, trochę wiatru (zrezygnowaliśmy z plażowania na rzecz wycieczki do Akwarium w Gdyni); piątek - z rana słońce, z upływem dnia zbierające się chmury i burza, która wygoniła nas z plaży (nieco zmoczywszy). Cały czas jednak ciepło z temperaturą godną zandali, krótkich galotków i koszulek na ramiączkach. 
Jak dotąd zaliczyliśmy jedną wycieczkę (do Gdyni), jeden wypad "koncertowy" (G.A.S.P. w Białogórze), jeden miejscowy wieczór przy muzyce na plaży, no i cztery pełnodniowe plażowania (+ jedno nieudane, dzisiejsze). Wszystkie eventy w  towarzystwie naszych towarzyszy tej wspaniałej doli, Motyczków :)) Poza tym osobiście zaliczyłem dwa poranne biegania po dyszce z okładem.
Po burzy i deszczu nie ma już śladu. Na niebo powrócił błękit upstrzony białymi obłokami. Prędko zrzuciłem z ramion bluzę, która podczas deszczu wydawał się być na miejscu. Już teraz słońce blenduje mi w monitor ustawiony na tarasowym stoliku naszego domku. Zapowiada się eleganckie popołudnie i niezgorszy wieczór. Kto wie, może w końcu jakiś sunset nas skusi ku uciesze fotograficznej chuci? Cały czas jeszcze na etapie planów do realizacji pozostaje witanie dnia o wschodzie słońca. Ale i na to przyjdzie czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz