Ha !
Są takie dziwne dni, gdy napada znienacka nastrój nieziemsko zaj*****y, wszelako trudno znaleźć tego powód. Nie żebym narzekał ! Analizować też nie będę. Będę się cieszył sam z siebie i wzajemnie ze sobą. Szczególnie, że mamy przeca weekend !
A weekend po ciężkim tygodniu smakuje znamienicie. Gdy natomiast tydzień jest i ciężki i - jakby nie powiedzieć - obfity w treści, to celebrowanie jego końca staje się ucztą niesamowitą dla ducha ... i ciała poniekąd.
Się działo. Zachowując dla siebie najbliższe ciału koszule, powiem jedynie tyle, że wiadomości i zdarzenia tak cieszące mą osobę, nie zdarzają się często. I w domu, i w Mordorze doznałem zadowolenia w skali od umiarkowanego uchachania, do rogala od ucha do ucha. Dobijając do zestawu poczucie dobrze wykonanej roboty, koniec końców zyskuję stan emocjonalnej równowagi ze wskazaniem na lepszą stronę istnienia.
Tako rzeczę ja - dziwujący się sobie ... nieznacznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz