FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

sobota, 18 stycznia 2014

Rokita

Pamiętacie klasyczne GS-y ? Wiejskie sklepy z asortymentem wszelakim, niezbędnym do życia, gdzie za ladą stała smutna, korpulentna ekspedientka z miną wyrażająca totalne olewanie rzeczywistości ? Były takie, a pewnie i nadal są, jestem o tym przekonany. Jednak to co zwyczajne dla miejscowości sródpolnych, dla miast pokroju mego miejsca nie ziemi już nie jest takie typowe. Natomiast jest taki sklep, jest takie miejsce, które istnieje "od zawsze", które jest nieśmiertelne, mimo że trudno znaleźć tego uzasadnienie. Rokitnica ma swojego "Rokitę" - pawilon handlowy. Jak długo żyję, tak w tym samym miejscu, taki sam jest i tak samo wygląda. Mimo, że oddał w czasach współczesnych część swojego istnienia bankowi, to nadal jest duuuuużym sklepem o powierzchni nie ustępującej zbytnio współczesnym dyskontom. Co jednak w nim najbardziej fascynuje, to fakt, że w ogóle istnieje. Jak taki sklep w erze wolnego rynku i mega-gigantycznych hipermarketów wciąż pływa po powierzchni handlowego oceanu ? To niesamowity wręcz ewenement, który podnosi brwi w niemym zdziwieniu. Zawsze mnie na przykład dziwiła ilość pań i dziewczyn (praktykantek zapewne), które stanowią załogę "Rokity". Takiego zagęszczenia ekspedientek na metr kwadratowy próżno szukać w jakimkolwiek super, czy hiper markecie. A jednak istniał, istnieje i istniał będzie. Jestem o tym przekonany, że jak następnym razem się tam wybiorę - a bywam tam raz na lata (!) - to nadal będzie stał na swoim miejscu ten najbardziej charakterystyczny dla mojej dzielnicy obiekt handlowy.
Ale ja chyba znam tajemnicę tego sklepu. Tego, że mimo zawsze jest bez klientów, to jednak jest potrzebny. Choć trudno mi uwierzyć w ekonomiczne uzasadnienie tego biznesu, to jednak jest silna "potrzeba bycia" tego miejsca. Jest częścią tej małej krainy, jest kotwicą zarzuconą w przeszłości, która stanowi kontynuację, nieprzerwany byt tego naszego zamiejskiego świata. 
Jest też jeszcze jeden powód. Zadam pytanie: Gdzie poszlibyście kupić swojemu dziadkowi elegancką drewnianą laskę, aby podparł swe sterane życiem kości podczas spaceru po parku ? Hę ? Jakiś pomysł ... ? Też bym nie wiedział gdzie się udać (Allegro pomijam w tej analizie ;). A w "Rokicie" lasek do wyboru kilka. I tu jest pies pogrzebany. W tym zapyziałym sklepisku jest taki asortyment, którego na próżno szukać we "współczesnym" markecie. Dam sobie wiele siwych włosów z głowy wyrwać, że takich perełek jest tutaj mnóstwo. Bo naprawdę jest tam tyle gadżetów i zwyczajnie-niezwyczajnych domowych przedmiotów, o których istnieniu już wszyscy zapomnieli, że bliżej "Rokicie" do fantastycznego, pełnego skarbów antykwariatu, niż sklepowi na co dzień. Tak to jest w "Rokicie" - najfajniejszym, najbardziej magicznym sklepie w Rokitnicy. Nawet jeśli nie ma potrzeby robić tam zakupów, to warto czasami wejść i pooglądać.

2 komentarze: