Nieeeee, to nie to :) Wiem, że Wielkanoc zobowiązuje, i te sprawy, ale tym razem to nie nawrót zimy, śnieg i mróz. Dzisiaj -6,4 brzmi, jak sukces. Sukces na miarę możliwości ... i chęci. Bo gdyby chęci były bardziej silne i konsekwentne, to pewnie liczba dnia byłaby jeszcze bardziej zadowalająca. Ale i tak jest good :)
Mamy jednak Święta. Pierwsze konsekwencje, to chcica niezmierna na słodkości, które chcąc nie chcąc (bardziej chcąc) niegrzecznie spróbowałem. I teraz łażą za mną smaki węglowodanowe o indeksie glikemicznym nie przystającym do przyzwoitości. Że tak przytoczę klasyka:
"Tyle jest różnych pokus,
Strasznie dużo,
Jak się im wszystkim nie dać,
Bardzo trudno
Co raz to jedna z drugą lezą pod oczy
Oj pełno jest okazji, żeby się stoczyć ..."
Brrrrr, i po co dałem się złakocić, hę ?
Ale ...
Jajca malowane wyświęcone. Inksze maszkety też.
Baba upieczona, babeczki też.
Pasztet z żurawiną zaiste zacny.
Sałatka jarzynowa na razie przechodzi ze sfery planów, do realizacji
Kaczka jeszcze się nie rozmraża, ale ona ma czas.
Zające pluszowe i inne takie osternowo-kurczątkowe czyhają na swoje miejsca zdobne.
Nastrój świąteczny - jest.
Można rozpocząć świętowanie.
Tymczasem we wszechświecie i okolicach.
- Mecz towarzyski Polska vs Finlandia, miło, 5:0
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz