FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

niedziela, 5 listopada 2017

Ta ostatnia niedziela

Ostatnie chwile nieskrępowanej konsumpcji. Zważywszy - nota bene także: się (o nieba!) - na ukiśnięte serum z buraków, które cudownie ma nawrócić mą cielesność na boskie ścieżki szczęścia i hedonistycznej radości z własnego wyglądu (sic!) - no i przy okazji dla zdrowia - od jutra zaczynam detox. Ni mniej nie więcej, pomijając buraczany wyciąg, będę sumarycznie mniej żarł. That's all. A jak Bozia da, to za miesiąc będzie efekt... jakiś... tak myślę...taką mam nadzieję, a przynajmniej dopuszczam takową możliwość. Myślę, że to niezła idea, bom w posiadaniu mniemania o sobie jest, żem przeżartym nieprzyzwoicie. Nie wdając się w szczegóły, mimo że do top-u wszech-ever mi jeszcze brak (choć niewiele), zdecydowanie powinienem powziąć jakieś kroki zaradcze. Toteż czynię.
Weekend listopadowy ze słońcem. Skąd nagle, w tym szaro-mokrych czasach tyle słońca? Skąd ta temperatura dwucyfrowa powyżej zera? Trochę to szokujące. Już bowiem czapkę na łeb wcisnąłem w minionym tygodniu, a tu nagle masz: jesień, nie zima. Nieśmiało sięgam do szafy, do odłożonych już szortów. Już szperam w łazience, roztrącając nieznane flaszeczki i butelki w poszukiwaniu czegoś z filtrem min 10. Sprawdzam, czy letnie zandale jeszcze nie rozpadły się do na po letnich wojażach. I ... i jednak przychodzi otrzeźwienie, walę się po pysku dla pobudzenia dopływu krwi do mózgownicy - to jednak listopad, a to słońce za oknem to propaganda sukcesu na miarę "dobrej zmiany", nic więcej; that's all.
Tak więc, listopad. 
Otrzeźwiałem. Brrr ... 
A jutro poniedziałek jeszcze. 
I będę głodny... wrrr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz