niedziela, 13 maja 2012
Betonowe wiatraki ...
Wielce dosadnym doznaniem jest obcowanie z ludźmi bezrefleksyjnymi. Ich niezdolność do głębszej refleksji w zależności od nastroju chwili doprowadzać może do uczuć rozkładających się na osi X, od pełnego żalu współczucia do szewskiej pasji z pogranicza ogólnoorganowej furii wstrząsającej całym organizmem z wisienką na torcie w postaci duszy kipiącej chęcią dokonania srogiej zemsty na imć delikwencie.
Tępy upór polegający na nieprzyjmowaniu w dyskusji merytorycznych argumentów, które a'priori winne być uznane za dogmat przez każdego średnio rozsądnego homo sapiens, powoduje że ręce same składają się do bolesnego gestu wyrażającego skrajne załamanie.
Jednak jest też druga strona medalu. Przychodzi w przypływie trzeźwego powiewu rozsądku, który zawsze, jak tęcza po burzy zawisa nad miastem, tak on schładza po dyskusji rozdygotane serce. Wkrada się do głowy tako oto myśl, że może to jednak nie jest tak ? Może to z góry obrany wyrachowany kurs, którego celem jest zamaskowanie swojej nieudolności oraz braku kanonicznego sprytu właściwego istocie obdarzonej organem do myślenia.
Jak jest naprawdę ?
Czy należy naiwnie wierzyć w bezinteresowną ludzką słabość ? Czy może jednak dokoła czai się ukryta zła wola z przyklejonym uśmiechem Jokera ... ? Czy to jednak ignorancja, czy to może jednak brak dobrej woli podszytej strachem o własną d*** ?
Czy to prosta naiwność, czy brak cywilnej odwagi do wzięcia na klatę odpowiedzialności za własne poczynania ?
Jak by nie było, bezsilność w walce z betonowymi wiatrakami, które dzień w dzień mielą plugawe plewy, zamiast zdrowe ziarna, jest donkiszoterią skazaną na przegraną.
Z tego chleba nie będzie.
Ale czy nie jest romantycznie nacierać kopią błędnego rycerza na hordy mierżącego przeciwnika ... ?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz