Kalendarz przewraca kartkę na kolejny upalny dzień. Jest środek nocy, a termometr wskazuje 24,5 st.C. Powietrze stoi. Gęste, parne, aromatyczne. Lato w swej najpiękniejszej odsłonie kłania się nam w pas. Od początku tygodnia temperatura w ciągu dnia oscyluje wokół boskiej "30-tki", jest słonecznie i gorąco. Nie wyobrażam sobie lepszego oblicza lata.
Nie wiem, jak można psioczyć na taką pogodę. Wciąż dokoła słychać narzekania, jak to jest gorąco, jak niefajnie, jak do dupy. Ale ludzie! Ocknijcie się! W tym cholernym klimacie, gdzie mamy półroczną zimę i kwartał listopada z marcem, gdzie słońce jest jedynie gościem, jakże miły gościem jest ten skrawek zwany latem, które i tak rzadko rozgrzewa się do czerwoności. Nie bądźcie aż tak "polscy" ze swym wiecznym niezadowoleniem i jęczeniem, że oto wszyscy i wszystko przeciw wam. Cieszcie się tym, co jest. A lato odchodzi niespodziewanie szybko, o wiele szybciej niż dogorywa długa zima.
Ale jeszcze piec bucha. Zatyka dech, zlewa całe ciało potem. Mimo to, jest pięknie.
Jeszcze lato trwa, jeszcze darzy tym, co ma najlepsze, a ja już tęsknię, już wypatruję z niepokojem jego końca. Tym bardziej, że jeszcze nigdy tak szybko nie zacząłem liczyć dni do kolejnego urlopu, jak w tym roku. Już tęsknię, już ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz