Lato zastukało do bramy tego nie najcieplejszego miejsca na Ziemi. I bardzo dobrze! Przez cały tydzień temperatura smyrała po piętach "trzydziestkę", słońca pod dostatkiem, a błękit cieszył oczy. No elegancko! W końcu można było poczuć się lepiej, niż zazwyczaj.
Choć nie do końca. Bo ja, na ten przykład, jednakowoż pochorowałem się. Znacznie, czy nie znacznie, kwestia nieobiektywna i do dyskusji. Ale ponieważ zagnała mnie ta niedyspozycja do lekarza (eeee, przynajmniej tak wynika z pieczątki), to coś jednak musiało być na rzeczy. Byłbym nie poszedł, ale sam sobie recepty na prochy wystawić nie potrafię, niestety. A ponieważ sam sobie też rady nie dałem ze zwalczeniem czegoś co pozbawiło mnie głosu, czyniąc codzienne funkcjonowanie mało znośnym, więc zaordynowałem sobie ręką lekarki (z pieczątką, a jakże!) leki stawiające na nogi. Pomogło, ale pół tygodnia straciłem na niemym - dosłownie i w przenośni - cierpieniu. Piszę o cierpieniu, ponieważ dolegliwość mą pozycjonuję ciut powyżej męskiego kataru. A toć to już stan agonalny! 😀
A tydzień rozpoczynałem całkiem ciekawiej. Delegacja do Krakowa, jakże urozmaicająca powszedniość dni kalendarzowo zwykłych roboczych, była fajnym poniedziałkowym startem.
Wiele mi się ostatnio po głowie myśli przewalała z lewej na prawo, z gry do dołu, z wierzchu do środka i w każdej innej konfiguracji przyjętych kierunków, w zdaniu tym przydługim, wspomnianych. Ale, że niedziela jakoś przedwcześnie ogłasza mi przez megafon iż do wyrka czas, to nie będę rozpoczynał niczego niestrawnego na nocną porę. Gwoli jedynie obowiązku wspomnę tylko, że po 4 tygodniach diety, waga wskazuje -5,1 kg. A od przełomu kwietnia i maja, to będzieeee ... tak, to już -6,4 kg. Hmmm, no jest ok. Jest na tyle dobrze, że po ponad dwóch latach, mój przyjaciel i psychiatra, Koreańczyk Sam Sung Fon, oświadczył mi wczoraj o poranku, że oto znowu jestem "normalny". Tak bowiem skomentował wyliczone przez siebie moje BMI. 😜
I na dzisiaj to tyle.
Pogodynka.
Niechaj pokolenia następne, odszyfrowując me zapiski sprzed lat, się dowiedzą, że od tygodnia jest ... PIĘKNIE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz