FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

środa, 27 maja 2015

Ja vs Ja : [part 8, wtorek]

Po trzech dniach przerwy był najwyższy czas, aby wyjść na trasę. Gdzieś za uchem odzywał się już bowiem zły duch, który szeptał " Aaaa pier*** to!". Trzeba było go poszczuć sforą rozochoconych pragnień. I pobiegłem. 
Mentalnie byłem przygotowany. Mimo siąpiącego deszczu chciało mi się, baaaardzo. Niestety już po kilku krokach czułem, że z obolałą piętą nie jest najlepiej. Trzy dni przerwy, mimo, że wszystkie dolegliwości jakby minęły, to było chyba za krótko. Ale nic to, jak już biegnę, to biegnę. Nie za szybko, bez chęci bicia rekordów, spokojnie do mety. Cały czas z ćmiącym, ale nie powalającym bólem.
Po wszystkim kąpiel gorąca, rozmasowanie dolegliwości. Tylko rano trochę załamka. Zastana przez noc stopa dokucza, bardzo. Z upływem godzin ból łagodnieje, ale nie mija. Nawet wieczorny relaks w basenie nie zdziałał cudów. Właściwie nie boli ... jak się nie ruszam, jak nie stąpam; przy chodzeniu dolegliwość się przypomina. Fuck! Jestem ciut podłamany ... Za cholerę nie chcę przerwać biegania. Czyżby serial miał zakończyć się na zaledwie ósmym odcinku ??? Nie! 
Nie jest tak źle, jak było w zeszły piątek, kiedy to obydwie stopy były rozwalone. Nie ma porównania. Natomiast niepokoi mnie, że ból wrócił. Tym razem do jednej stopy, ale ... Pewnie jutro, pojutrze znowu minie. Pytanie: kiedy pozwolić sobie na kolejny bieg ? I jak ? I czy nie powinienem zmienić butów ...? Może inne ułożenie stopy zniweluje nadwyrężanie pięt ... hmm.
Dochodzeniu do siebie będzie sprzyjać mój ogólnie przeziębiony nieco stan. Tak się jakoś "dobrze" złożyło, że i tak bym dzisiaj nie wyszedł biegać. Dlatego nie żal mi dzisiejszego wieczora bez połykania kilometrów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz