No to się uskutecznił powrót do biegania. Zupełnie nieplanowany powrót - trzeba dodać. Coś mnie wcisnęła w buty i sruuuu! ... jakoś poszło.
Zupełnie lajtowo. Wszak nie biegałem 2 lata [!]. Trochę więc nieśmiało, żeby sobie krzywdy nie zrobić. Jak się potem okazało 3 km w tempie 9 km/h. 20 minut biegania dokoła "centrum' Rokitnicy. Bez szarpania gdy lekko w dół, bez sapania, gdy pod górę. Na mecie bez zadyszki i bez szalonego tętna w skroni. Było git. Z wielkim entuzjazmem wykonałem tą próbę, która pozostawiła mnie w doskonałym humorze z mega ładunkiem serotoniny. Mam wielką nadzieję, że pociągnę temat biegania dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz