FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

wtorek, 25 sierpnia 2015

Hospoda U Papouška

Jako, że Kudowa, że Czechy blisko, że byliśmy tam, że znajomi nasi też, to teraz to co czeskie, a właściwie to co Poczciwcy zza Gór dali światu do jedzenia i picia, jest teraz na fali. Słusznie, czy nie, ale pewnie jeszcze jakiś czas będziemy - co poniektórzy - mówili i pisali na ten temat. Jak długo w lodówce śmierdzą Olomoucké tvarůžky, dopóki malowniczo marynuje się Nakládaný hermelín i dopóki nie brzęknie ostatnia butelka chmielowego napitku, dopóty będziemy wspominać. Wszak to wspomnienie lata.
W tym temacie właśnie parę słów na ten raz. A będzie o pewnej knajpce już po stronie naszych Braci zza Gór. Jako, że moja przykurzona młodzieńczość ma już sporo kartek wydartych z kalendarza, to też pamiętam czasy początku lat '90, a i lata '80 nie są obce mej steranej pamięci. Co prawda smarkaty jeszcze byłem, ale mój śp. ojciec nieraz raczył mnie brać do knajp pośledniej, choć na tamte czasy wpisanej w standardy, jakości. Parę lat później, już w latach podrostkowych, sam w takowych lokalach nowej "wolnej Polski" nie raz bywać miałem okazję ... i przyjemność - nie przeczę. Ale do rzeczy.

Hospoda U Papouška.

Lokal przygraniczny. Żyjący nie tyle z miejscowych sobie Pepików, co raczej z żądnych "wyprawy za granicę" kuracjuszy z polskiej Kudowy. A jeśli już nie "wyprawy", to na pewno czeskiego piwa szukających kuracjuszy-turystów spotkać tam można. Byłem i ja z Rodziną całą moją, co w przypadku najmłodszego i późnej wieczorowej pory, ciekawym doświadczeniem było. Ale do sedna, do sedna. Otóż gospoda ta wielce przypomina przywołane wyżej wspomnienia o knajpach tak poślednich z lat minionych. Określiłbym lokal jako "turystyczna mordownia". Fajnie, fajnie, ale ... No właśnie, trudno nie uśmiechnąć się po pobycie w tym przybytku. Chyba najtrafniej odda standard lokalu i to w jak "głębokim poważaniu" ma - przynajmniej tych zagranicznych - klientów właściciel gospody, zapewne niejaki Papousek fakt, że zamawiając napój będący nie-piwem, np colą, nalewany jest do szklanki z 2-litrowej butelki "zbiorczej" :)) Co więcej, jeśli w pół zamówionej szklanki, zbiorcza butla ujrzy dno, to robi się dolewkę z następnej butli. Ha! Też tak można. Powiem szczerze - zamurowało mnie i rozbawiło do łez. Ale, jak tu się gniewać na Papouska, który funduje taki folklor? :))))) W końcu urlop, to urlop ...  

1 komentarz:

  1. jakieś pieprzenie w bambus ! Hilton to nie jest ale strawa dobra piwo zimne i rum mocny. Bywam tam od ...20 lat i takich bzdur jeszcze nie słyszałem ! Najbardziej popularna knajpka w okolicy zawsze zatłoczona. Kup piwo w sklepie i wypij na ławce.

    OdpowiedzUsuń