FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

sobota, 20 stycznia 2018

... jeszcze patelnia!

O ku*wa! Jeszcze patelnia! Oooo nie, nie tym razem. Zresztą zawsze staram się pamiętać o tej nieszczęsnej patelni. Szczególnie, jak kolejność jej zmywania definiuje mój dzień. Przy sobocie to szczególnie ważne, bo taka patelnie czasami "made my day".
W końcu znalazłem czas na zamontowanie bagażnika na plecach Nocnej Furii. No powiem, że w przypadku Czerwonego Bolidu było znacznie przyjemniej i szybciej; jakieś dziesięć razy szybciej. Dobrze, ze pogoda sprzyjała. Zresztą nawet jakbym dzisiaj nie przymusił się do montażu, to i tak musiałbym ruszyć dupsko do auta. Wczoraj staranował mnie pies. Nie żartuję. To nie jak go, tylko on mnie. W pogoni za kotem tak skoczyła mu adrenalina, że wpakował mi z boku w narożnik nadkola przy prawych drzwiach. Sierściuch był duuuuży, otrzepał się z kurzu ulicy i pognał dalej. Ja natomiast zostałem z wgniecionym nadkolem i drzwiami haratającymi o niego. Fuck! Toteż dzisiaj zgodnie z prawem natury "siła razy gwałt" musiałem naprostować nieco blachę przykładając wektor siły we właściwe miejsce karoseryji.
Sobota to też ten dzień kiedy mam okazję 24h przebywać z latoroślami. To nie jest proste. Kto doznał, ten poznał - jak mawiała reklama z lat dziewięćdziesiątych jednego z Polmosów. I można by snuć tezy i przeprowadzać dowody, jaką to wartością jest przebywanie z dziećmi, na łonie rodziny, w atmosferze wzajemnej miłości i poszanowania. Jednak sielanka taka występuję jedynie w reklamach TV, lub w głowach tych, którzy "nie doznali". Po dniu bycia ojcem, w akompaniamencie wybuchów pocisków na linii frontu wojny Pierworodnej i Nadziei na Przedłużenie Rodu, po godzinach bycia emisariuszem obydwu stron, a także po wielokrotnych próbach wprowadzenia sankcji za niezgodne z prawem rodzinnym zachowanie, jestem ... wykończony. Kto wymyślił bzdurę, że weekendy są dla wypoczynku??? No chyba, że weekend zaczyna się, jak siły wroga zasypiają snem  niesprawiedliwego...
Nie sama wojna jednak wysysa siły z ojcowskiego (i matczynego) rezerwuaru, tak nadwyrężonego przecież, mocy. No bo, jak ogarnąć sytuację, kiedy Młody instruuje matkę swą jedyną, czym jest np kompost. Skąd w tej małej głowie takie myśli się rodzą?! Chciałbym mieć tak świeży i lotny umysł, tak dostępny do zapisu danych dysk, jak ten mały gnojek. Zresztą nie tylko rzeczową dyskusją mnie zaskakuje. Tak samo jego sposób wysławiania, zwracania się do kogoś, formy grzecznościowe, deklinacja, koniugacja ... No bo jak brzmi w ustach ledwo odrośniętego od ziemi np zwrot "ciociu Ireno", albo używanie słów "nie chciałbym", "owszem" i ... nie pamiętam teraz, żeby przytoczyć, ale czasami wbija mnie w panele. Ale co to ja chciałem? Acha, no tak, samo gadanie od otwarcia oczu, do przymusowego  przykołkowania do miejsca nocnego spoczynku, jest ponad moje siły. Szczególnie, że artykułowanie dźwięków przez tego małego Gnębiciela jest w tonacji i na poziomie dB, nie do przyjęcia przez mą starą czachę.
Cóż za rozkosz mię naszła z nastaniem ciszy nocnej! Szczególnie, że dzisiaj miło wcześnie to nastąpiło. W TV Bond, albo "Komando" (nie mogę się zdecydować), w szklaneczce coś rudego, a wcale nie fałszywego, a całkiem dobrze wpływającego na suchy zębodół, który doskwiera mi ... dosyć.
Za oknem nie ma mrozu, nic białego nie sypie i nie wieje, ani księżyca w pełni niet, co by mnie z równowagi wyprowadzi jeszcze mogło. Niech żyje sobotni wieczór!

Tymczasem we Wszechświecie i okolicy:
- Kami Stoch wicemistrzem świata w lotach narciarskich!
- ON na stacjach okolicznych ok 4,64 PLN/L
- zima jest ... gdzieś... podobno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz