FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

poniedziałek, 12 marca 2018

Kropla wódki

"... A przed samym snem, niech pan wpuści do ucha kroplę czterdziestoprocentowej wódki" - powiedziała, to tak tajemniczym głosem, że zdziwiłem się, iż nie usłyszałem krakania kruka. Chociaż nie, w końcu wylądowałem w tym miejscu mając problem waśnie ze słyszeniem. No to mogło mi umknąć. Natomiast od razu pojawiło się w mej głowie pytanie, czy zamiast wódki mógłby to by być Jack, bo bardziej wolę jednak. Nie odważyłem się jednak zadać tego pytania Cyklopowi z lusterkiem laryngologicznym na środku czoła. Zbyt groźnie wyglądała moja pani doktor.
Moja? Całkiem ciekawie to zabrzmiało. Prawie tak, jakbym ją zatrudniał na stanowisku nadwornego lekarza. Ale nie czepiajmy się szczegółów. Wszak od tygodnia ma mnie w garści, więc nie ma co drażnić kobiety z rożnymi szpikulcami na podorędziu. Zresztą pani doktor to bardzo ciekawa postać. Kiedy wpadłem w jej ręce pierwszy raz byłem znacznie, znacznie, znacznie młodszy. To było naprawdę dawno temu. Wtedy zdawała się być przemiłą starszą panią. Dopóki nie przenicowała me ucho tak subtelnie, że gwiazdozbiór andromedy objawił mi się w biały, jasny, słoneczny dzień. Ale to nie istotne dla sprawy. Istotne natomiast jest to, że kiedy ja sam zaczynam być dojrzewającym aż nadto owocem miłości moich rodziców, pani doktor nadal ... jest. Jest i ma się dobrze. Ba, nadal leczy, przyjmuje pacjentów, i nadal dzierży w lekko już wysuszonych dłoniach te wszystkie dziwne, ostre narzędzia. To trochę niepokojące, mając na uwadze że te wichajstry lądują zdecydowanie blisko wnętrza głowy pacjenta.
Niezwykły jest też gabinet pani doktor. Gdy przekraczasz jego próg masz wrażenie, że oto wkraczasz w inną krainę, tajemniczą, do takiej ... hmm  ... Narni na ten przykład. Wszystko wskazuje na to, że czas tutaj jeśli się nie zatrzymał, to biegnie zupełnie innymi ścieżkami. Wystrój gdzieś późne Rokokoko, może wczesny PRL,  w każdym bądź razie gdzieś pomiędzy. Wyposażenie, to jest dopiero coś! Zakładam, że wszystko to działa, ale wszystkie te detale, przyrządy, narzędzia na pierwszy rzut oka wyglądają tak solidnie, że nie mogły być wyprodukowane w ostatnich kilku dekadach. A ten fajowy autoklaw? Łał! Kiedy dwadzieścia lat temu próbowałem zhandlować tu i ówdzie nowoczesny na tamte czasy sprzęt, to tego typu autoklawy znajdowałem w najdzikszych stepach ówczesnej tzw służby zdrowia. A tu masz! Podłączony do gniazdka, pani doktor wyciąga z niego narzędzia ... znaczy, że pewnie działa.
Sama wizyta, i ta pierwsza, i ta kolejna jest równie ekscytująca. Cholera, brakuje czarnego kota na parapecie! - teraz wyklarowało mi się, co z tą niepokojącą pustką, która mnie dręczyła w tym gabinecie. Hmm, może polazł się gdzieś powłóczyć po nieswoich płotach...? Najważniejsza jest jednak sama mistyka obsługi klienta. Wydawało mi się, że mistrzyni ceremonii się zawiesza, albo wpada w transowe odrętwienie podczas łączenia się z medycznymi duchami prowadzącymi. Niemalże dałbym sobie coś uciąć, że podczas zaglądania mi do głowy przez uszny otwór, wypowiadała szeptem jakieś zaklęcia. Tu dmuchnie, tam chuchnie. Pociągnie za ucho, naciśnie na nos, aby za chwilę wrzucić coś do bulgoczącego na ogniu kociołka z tajemniczą miksturą. No nieee😉, trochę poniosła mnie jednak fantazja. Z drugiej strony coś jednak jest niesamowitego w rytuale ozdrawiania pacjenta. 
"... i co? Pomogło? Odetkało się". Aż strach powiedzieć, że nie. Zaraz cię wyklnie, albo przeklnie, a w najlepszym wypadku wyrzuci za drzwi, że niby pacjent bez wiary i uparty jakiś. Nie wyrzuciła, uff. Myślę, że trzeba pani doktor jednak zaufać. Może te magiczne metody są lepsze od aksetylu cefuroksymu ....? No i na swój sposób, jednak to sympatyczna kobieta. Zwłaszcza gdy pojawiła się na jej twarzy taka ludzka troska o to, że jej poprzednio zaordynowane leczenie nie przyniosło skutku. Jej wyraz twarzy malowany autentycznym smutkiem stał się nagle obliczem babci ... a nie wiedźmy.😀

EDIT [2018-03-13]
Podczas kolejnej wizyty: "... jak dobrze pójdzie, za dwa tygodnie będzie pan zdrowy"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz