Podczas ręcznego mielenia półtora kilograma bardzo ładnej łopatki, do głowy przychodzą różne myśli. Szczególnie, że łopatka rzeczywiście ładna. Nie pozostaje też bez znaczenia, że odurzony deczko jestem spiramycyną (hmm, czy to można łączyć z alkoholem...?) i szumi mi w uszach.
Nastrój mi nie dopisuje. Łażę po domu w (prawie) atłasowych laciach, co by nie przeziębić jeszcze stópek. Wszystko zrobię, aby wykaraskać się z chorowania. Bateria chemii do łykania karnie poukładana stoi w kuchni. To, że neomecyna pomogła na oczy i już widzę, to jeszcze nie powód do pełni radości. Jak zacznę do porządku słyszeć, to zasiądę do rozmów pokojowych z tą suką zarazą. Na razie wojna trwa. Zacięta. Wq***y jestem, jak rzadko. Czuję się podle. Dodatkową ujmą na honorze, jest fakt, że wziąłem chorobowe; takie prawdziwe, na zielonym papierku, ze zgłoszeniem do króla ZUSa. Ile lat temu ostatni raz się posunąłem do tak drastycznego kroku? No nie pamiętam... Wszak stary jestem.
Stary jestem... Hmm... Tak się dzisiaj czuję... I jeszcze te lacie na nogach. Za dużo naraz mi dolega, żebym choć na sekundę nie pomyślał o PESELu.
Wojna ze sobą to jedno. Ale wojować można na wielu frontach. Na przykład z Pierworodną. Jak to jest, że Najdoskonalszy Powód do Dumy w wieku lat nastu okazuje się okazem ze standardowym zestawem wad nastolatki, hę? Czy wypada zapytać : "Gdzie popełniłem błąd... ?!", czy może tak już świat zbudowany, że porażka w wychowaniu młodej samicy jest zapisana w genotypie rodzaju ludzkiego...? Kluczowe staje się też zagadnienie, czy da się to leczyć, czy jedynym rozwiązaniem jest odległa szkoła z internatem. Bo przeczekanie może się okazać dla mnie zabójcze; dosłownie.
Nadzieja na Przedłużenie Rodu wreszcie w przedszkolu. Stanowi elitarne 34% załogi obecnej na pokładzie Misiów. Czy w tej ośmioosobowej grupie długo się utrzyma? W każdym bądź razie, jako jedyny w miarę zdrowy członek rodziny, lepiej niech już walczy ze światem poza domem, miast przebywać z trójką zarażonych w czterech ciasnych ścianach.
To ostatnia noc, kiedy ma docisnąć jeszcze dwucyfrowy mróz. Od jutra ponoć zmiana na lepsze. Przez tydzień było zimno, jak "cie pieron!". I co ?! Świat zamarł w niemej trwodze. Miętki jest. Bo niby co to za rewelacja, że zimą jest zimno. Niemniej, ja osobiście chcę, domagam się wiosny. Niech qwa! będzie już ciepło!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz