" Pierwszy odezwał się nieznajomy.
- Witajcie - głos zadudnił, jakby wydostawał się z głębokiej studni - witajcie.
Usiadł powoli krzyżując swe długie szczudłowate nogi. Poły płaszcza osiadły z szelestem na soczystej, gęstej trawie. Z namaszczeniem położyl obok siebie swój marynarski worek. Wypuścił ze świstem powietrze i ułożył dłonie na kolanach.
- Witajcie - powtórzył powitanie; tym razem z naciskiem.
- Witojcie - chórem odpowiedzieli Szipa i Śmiatek.
Odrętwienie w jakie wpadli widząc przybysza pomału odchodziło w siną dal. Dziwili się sami sobie, że takie wrażenie wywarł na nich ten dziwny ktoś. Przeważnie to oni byli górą w konfrontacji z nieznajomymi, to oni nadawali ton rozmowie i to od nich zależało, jak potoczy się dalsza znajomość. Tym razem jednak sami przed sobą musieli przyznać, że przeciwnik nie był jednym z wielu, że trafili na indywiduum o niepośledniej oryginalności i mocy osobowości, która jak taran rozbija bramy dusz, które napotyka. Sama jego obecność powaliła ich na ziemię i sprawiła, ze czuli się jak małe bajtle w obecności najsroższego łojca.
- Kim wy som ? Skąd żeście przyleźli i kaj ciśniecie ? - Szipa wyrzucił z siebie jednym tchem te pytania i odetchnął jak po wielkim wysiłku.
Nieznajomy wchłonął w siebie te pytania zupełnie niezaskoczony ich treścią. Uśmiech zrozumienia zakwitł na jego pociągłym obliczu ukazując klawiaturę śnieżnobiałych zębów w nienagannym stanie.
- Przybywam z daleka ... z bardzo daleka.
- Ale skąd ?
- Wierzcie mi, że kraina skąd przybywam jest tak odległa, że trudno objąć to rozumem, więc nie będę was zamęczać tłumaczeniem.
Szipa i Śmiatem poruszeni tą tyradą obruszyli się i już na dobre odzyskali rezon.
- A co my jakie gupieloki som ?! - krzyknął Śmiatek zrywając się na równe nogi - nie nerwuj mnie chopie, bo pogodomy inkszej !
Nieznajomy w pojednawczym geście uniósł ręce ku górze. To wystarczyło, aby pierońsko wkurzony Śmiatek uspokoił się równie szybko, jak się zapalił.
- Nie zrozumcie mnie źle Panowie. Nie chciałem was urazić. Ot rzeczywistość z której przybywam nie z tego świata jest, nie z tej krainy, nie z tego czasu. Wybaczcie mi. Pozwólcie, że w ramach przeprosin podaruję wam coś.
Rozsupłał stary worek i zanurzył w nim ręce, aż po pachy. Przez dłuższą chwilę grzebał zawzięcie po czym wyciągnął z niego niepozornie wyglądającą pokrytą patyną miedzianą szkatułkę o rytym w dziwne motywy wieku. Z namaszczeniem ujął ją w dłonie i z uśmiechem zwrócił się do Śmiatka i Szipy.
- Weźcie to proszę, jako dowód mojego szacunku do was.
- Niych wom bydzie - Śmiatek z grymasem przyjął podarunek nie mając pojęcia po co mu to stare puzderko - ale godejcie, kto wy ?
- Jam Said Ben Said z rodu Fahida, wielki cyrulik jego wysokości Alego Dżerzeja Ibn Durhama.
- Co ? Kto ?! - oczy Szipy i Śmiatka zrobiły się, jak pięciozłotówki, okrągłe ze zdziwienia.
- Ano tak, jestem Said Ben Said - westchnął przybysz ze zrozumieniem.
Szipa i Śmiatek spojrzeli na siebie w niemym zapytaniu. Said tylko z delikatnym uśmiechem przyglądał się wrażeniu jakie wywołał na swoich interlokutorach. Spotykał się z tym nie pierwszy raz od kiedy zawitał w te czasy i strony w swojej odwiecznej wędrówce po świecie.
Miedziana szkatułka wyglądała na bardzo starą. Pokrywające ją zdobienia były powycierane przez tysiące rąk przez które przeszła w swoim długim życiu. Niemniej były na tyle wyraźne, że można było dostrzec przedziwne istoty splątane w walce na śmierć i życie. Wokół wieka pradawny cyzelator wyrzeźbił drobne wersy w języku niepodobnym do żadnego innego. Szkatuła była zamknięta.
- Hmm, a co to za kastlik ? Co w nim jest ? - Szipa obracał pudełko we wszystkie strony chcąc dobrać się do jego zawartości.
- Zawartość tej szkatuły odkryjecie w swoim czasie. Gdy ten nadejdzie, przekonacie się jak wielki dar kryje się w swym wnętrzu.
- Ale jak momy to łotworzyć, kiej niy ma klucza ?
- Klucz znajdziecie, kiedy będzie potrzebny
- A jak momy się kapnonć kiedy to bydzie ... ?
- Możecie być pewni, że będziecie wiedzieli kiedy to nastąpi - uciął Said i wstał otrzepując niewidoczny kurz z nogawek wytartych spodni.
cdn ... "
całość TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz