Skończyłem robić fotoksiążkę dla mamy. Kurcze, "robić" brzmi mi jakoś plebejsko i niefajnie. Ale, jak powiem tworzyć, to będzie deczko śmiesznie. No więc jak, komponować ? Ni w kij ni w oko. Powiedzmy, że wyżyłem się artystycznie, na poziomie własnego poczucia estetyki z domieszką obiektywego poczucia co dobre w fotografii i z dużą porcją syntymentu koloryzującego na wskroś wspomnienia z minionych wakacji. Ble, ble, ble ... ale i tak jestem ciut dumny z wyniku. A co ! Sam order se na piersi zawieszę.
Co ciekawe, w porównanie do książki "dla nas", ta babcina wydaje mi się lepsza. To normalne, zawsze tak mam robiąc kolejne. Ale tym razem chyba wiem gdzie tkwi przyczyna. Dzisiejsze "dzieło" jest kwintesencją, sprowadzoną do zestawu liczącego 26 stron fotografii, które są tym co najlepsze ... a przynajmniej najlepiej odzwierciadlającymi, dokumentującymi te dwa tygodnie nad morzem. Natomiast w "naszej", 50-stronicowej wersji zamieściłem jak najwięcej fotografii, bo każdej było mi szkoda pominąć. Może stąd to poczucie, że coś nie gra, że nie jest to jeszcze wersja gotowa do druku, że trzeba coś poprawić, przekomponować, podmienić, uzupełnić. Jeszcze pewnie nie raz będę pieścił jej strony zanim złoże zamówienie.
Za oknem dzisiaj tylko połowa księżyca świeci. Po gorącym dniu (31 st.C popołudniową porą gdy wracałem z pracy) pod wieczór spadł rzęsisty deszcz schładzający atmosferę. Powietrze się ochłodziło i teraz noc tańczy w porywach wiatru, który być może przygna jakąś burzę w te strony. Nie mam nic przeciwko temu, byle by rano słońce obudziło mnie łaskocząc promieniami po nosie.
Nie chce mi się spać. Pewnie bym zasnął bez problemu, ale szkoda mi tych fajnych nocnych godzin. Jeśli teraz się położę, to kilka godzin odejdzie w zapomnienie. A tak mało tych minut w każdym kolejnym dniu. Gin z tonikiem wpisuje się w tą scenerię, jakby to rola pisana specjalnie dla tej zroszonej wysokiej szklaneczki była. Odganiam od siebie myśli odwołujące się do racjonalnego podejścia do sprawy. Co mi tam, że się nie wyśpię, kiedy głowa w tej chwili wybrała właściwy tor dla myśli i nie pędzi expresem ku zatraceniu. Jest git, jest dobrze. Nie rozmyślam. To już dużo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz