Dwa dni temu chiałem napisać z tryumfem wyrażonym słowami, że oto noc wciąż pachnie latem. Była ciepła, aromatyczna, gwiaździsta.
Od wczoraj jednak coś się porobiło w pogodzie. I nagle niewiadomo skąd pod nogami szeleszczą pierwsze opadłe liście, a w powietrzu unosi się wilgotny zapach jesieni. Za oknem teraz 12,7 st.C. W sumie nie jest źle, jak na tą porę. Ale to już nie to, co tydzień lub dwa temu, kiedy ziemia oddawała nocy gorące tchnienie dnia.
Ciekawe, czy latu uda się jeszcze wybronić przed zakusami siostry w powłóczystej sukni utkanej z czerwieni, złota i brązów ... ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz