FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

piątek, 17 sierpnia 2012

Tydzień dwóch piątków

Najlepsze są niespodziewanki.
Tak też było.
Rześka, gwiaździsta sierpniowa noc doprawiona świerszczy graniem. Tyle powinno wystarczyć, aby opisać kwintesencję kolejnego wyjazdu do Międzybrodzia. Tym razem zupełnie niespodziewanie i dla nas i dla Tuśki z babcią, które wcale się nas nie spodziewały. Zajechaliśmy tam dopiero wieczorem, bo Kamka we wtorek pracowała normalnie, czyli długo. Ale nie zmarnowaliśmy ani minuty, bo prosto ze sklepu wyruszyliśmy w drogę.
Było warto. Pogodny krótki wieczór i długa letnia noc. Tradycyjny grill na wakacyjne dopasienie brzucha, piwko i karty do 3:15 nad ranem. A w świąteczną środę 15-go sierpnia pojechaliśmy z Tuśką do Tresnej na rejs wycieczkowym stateczkiem po jeziorze Żywieckim. Nie był to może rejs na miarę tego po Bałtyku, ale też było fajnie. Środa żegnała nas zaskakująco optymistycznym rozpogodzeniem - zrobiło się ciepło i słonecznie. 
Mijający tydzień jest magiczny. Z jednej strony miał dwa poniedziałki, ale z drugiej miał też dwa piątki, co wynagradza w dwójnasób mentalnie paskudne niby-podwójne tygodnia rozpoczynanie. Taki tydzień bardziej jest do strawienia. A jak dzisiaj znowu mamy piątek, to oczywiście jutro sobota i ... i dawaj do Międzybrodzia ! Szkoda, że to już końcówka. Z planu górskiej wycieczki nic nie wyjdzie - sam zrezygnowałem (sic!). Doszedlem do wniosku, że byłoby to zbyt obciążające nie tylko mnie, ale przede wszystkim dla dziewczyn. Po całodniowym chodzeniu po szlaku trzeba by jeszcze spakować graty i wrócić do Zabrza, a to dosyć mało zachęcająca perspektywa. Zostawimy więc pokazanie Tuśce prawdziwych gór, na przyszły rok. Trochę mi szkoda, ale ...
Tydzień w pracy przyniósł ciąg dalszy rewolucji. Szrapnele wokół wybuchają rozsiewając śmiercionośne odłamki. Sztuką jest zgrabnie unikać raniących pocisków, ale i mnie jeden dosięgnął. Trudno mówić aby krwawił po tym trafieniu, ale rana celnie zadana może od środka mnie wykończyć. Wszystko na co muszę teraz zważać, to aby nie połamać nóg w tym pędzie. Kolejne zadania i wyzwania, którym trzeba podołać. Dałem sobie wrzucić na plecy kolejny wór, ugiąłem się przed sugestywną perswazją i żuję teraz łykowaty temat, którego nijak przetrawić nie mogę. Tyle myśli naraz mam na myśli, że łeb rozsadza. Zrealizować wizje mam nieliche, a środków ku temu brak. Uda się z tego wybrnąć, czy nie ? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz