Końcówka tegorocznego świętowania.
- Przejedzony do szpiku kości (ale nie przepity - oj nie).
- Mimo wszystko rozleniwiony.
- Napakowany telewizyjną porcją pop-kultury w postaci familijnych słodkości.
- Niemogący patrzeć już na ciasta i pierniki (ale makówek jeszcze bym wtrząchnął, jeszcze by się zmieściły).
Tak wygląda finisz.
Z ciężkim brzuchem i pomyślunkiem pójdę oto zrobić sobie kawy ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz