Ehhhh ... uhhhh ... ahhhh .... no to weekend!
Tydzień nie tylko pełen wrażeń, ale też pewnej stabilizacji. Ostatnie tygodnie były mocno rozchwiane, tłukące się od ściany do ściany, ze skrajności w skrajność, od złego do złego. Miniony był inny - lepszy, spokojniejszy, mimo rewelacji jakie przetoczyły się przez Mordorowe podwórko. Jedyne co mi nieco przysiadło na wątrobie, to "lokalne" wątpliwości burzące słabo ustatkowany spokój. Byłbym niepocieszony, gdyby pewne wydarzenia miały cierpki skutek w bliskiej, czy dalszej przyszłości. Ale to tylko kolejne doświadczenie, które weryfikuje być może zbyt dużą pewność i wiarę w niezmienność rzeczy. Muszę być przygotowany na rozwiązanie problemów, które potencjalnie już tylko czyhają na swój czas.
Ale my tu pierdu, pierdu, a przecież jest piątek - weekendu początek. Nie czas na marudzenie i rozdrapywanie ropiejących ran. Bleee ... nie czas na to ! W TV "JFK", którego dawno nie widziałem - oglądam, ale nie zachwyca, jak dawniej. W szklaneczce coś złotego, coś dobrego, na trzech kostkach lodu. W kuchni natomiast Najlepsza z Żon z werwą produkuje, a właściwie tworzy, gołąbki. Z tym tworzeniem to nie przesada, bo wynik z góry przewidywalny, będzie ucztą dla podniebienia i ducha. Już dzisiaj nie sprawdzę, nie skosztuję, ale pewnie z aromatem wydobywającym się z piekarnika, kładł się będę. Za to jutrzejszy obiad, ha !
Co z weekendem ? Oddałem dzisiaj samochód do reperacji.Zbliża się przegląd, więc trzeba było uskutecznić działania zmierzające do przejścia przez tą weryfikację stanu technicznego naszego Czerwonego Lwa. Cały weekend będziemy bez auta - to bezprecedensowe wydarzenie :)). Ma to też wpływ na to, co ewentualnie mogłoby wypełnić scenariusz sobotnio-niedzielnego świętowania końca tygodnia. Jedno jest pewne - na grzyby nie pojedziemy, czyli rano wcześnie nie wstajemy, czyli ... złoty trunek nie tylko zakazany nie jest, co wręcz zalecany na piątkowe, czy sobotnie wieczoru umilanie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz