Przy nim royal baby, to mały miki. O! Tak oto, tak że ten tego, najbardziej oczekiwany młodzieniec XXI wieku, konkretnie lat '20 wieku XXI, a właściwie II połowy, konkretnie końca lat '20 tego wieku, a będąc precyzyjnym, to mowa o roku 2019, został przez nas przywitany i poznany w całym swym pieluchowym majestacie. 😀
Małe dziecko zawsze jest da mnie zaskoczeniem. Jakbym po swoich berbeciach za każdym razem miał kasowanie pamięci. To tak wygląda małe dziecko? Tak wygląda mały człowiek na starcie swego wszystkiego? Hmm... No tak. Ja natomiast zawsze czuję się onieśmielony patrząc na taką małą istotkę. Nieporadną, malusieńką, bezbronną, która od pierwszych dni zaczyna pisać swoją historię. Jeszcze nie wie, że to robi, ale od pierwszego haustu powietrza wciągniętego w małe płucka, otwiera nowy rozdział świata. Dorzuca swe istnienia do kotła w którym Wszechmocny zawzięcie miesza chochlą. I nikt nie przewidzi w tym momencie, czy będzie przyprawą nadającą smak tej zupie, czy li tylko rozgotowanymi, pożywnymi, acz bez wyrazu, kartoflami.
Szkoda, że świadomość swego istnienia przychodzi tak późno. I nie chodzi o zdanie testu świadomości, tego z lustrem, które przychodzi w sumie bardzo szybko. Bardziej mam na myśli świadomość bycia częścią czegoś większego. Zanim mały człowiek dorośnie, jeśli w ogóle dojrzeje do tego aby stać się znaczącą figurą w skali społecznej, mija zbyt wiele czasu. Zbyt wiele, aby wszystkie dotąd przeżyte lata "odrobić". Ale czy warto?
Z wielkim szacunkiem patrzę na ludzi, którzy osiągnęli poziom na miarę bycia idolem, guru, wyrocznią, przewodnikiem. Niewielu jest to dane. Nie wnikam w koszty bycia kimś takim - nie otarłem się nawet o bycie kimś podobnym. Natomiast z biegiem lat coraz bardziej rozumiem ludzi, którzy poszli w zupełnie przeciwnym kierunku. I czym starszy jestem, tym bardziej skłaniam się do "wyjazdu w Bieszczady". Ale może tylko tak mi się wydaje, bo nigdy nie osiągnąłem tyle, aby aspirować do miana "człowieka sukcesu".
Człowiek sukcesu. Hmm...
Mam już na tyle dużo siwych włosów na głowie (i w brodzie też), że wyzbyłem się na dobre małostkowej zawiści o "carte blanche". Kibicuję wszystkim, którym "się chce". Może nie podziwiam, ale rozumiem. Potrafię cieszyć się sukcesem innych, choć może to takie "nie polskie". Z wielką atencją podchodzę do tych najmłodszych, którzy niezaorani jeszcze przez codzienność, wierzą i chcą. Czym młodszy człowiek, tym więcej w nim niewinnej wiary w to, że jego życie będzie, jak z bajki. Im mniej dni spędził na tym świcie, tym większe szanse, że poprowadzi siebie samego przez życie tak, jak sobie to wymarzy. Dlatego z wielkim zainteresowaniem i wysyłając tyle dobrej energii, ile potrafię, będę kibicował temu małemu szkrabowi.
Powodzenie Duży Miki! 💪😀👍
Pogodynka.
Wczoraj 27-28 st.C, słońce, lato! Dzisiaj 11-12 st.C, chmury, mżawka ... Eh, szkoda gadać. A tuż tuż długi majowy weekend - co to będzie, co to będzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz