FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

czwartek, 23 sierpnia 2018

Pluski, piski, szumy... i kolano

Sorry, że ja tak monotematycznie, ale w jakąś melancholyję wpadam ostatnio. Jestem skonstruowany z podstawowego zestawu klocków i bardzo prostolinijnie reaguję na bodźce, które mnie dotykają. A kwestia uciekającego lata "stulecia" dotkliwie mnie bodzie. Stąd ten smutek taki mnie ogarnia, mimo że jeszcze dzisiaj i basen, i temperatura 34 st.C, i słońce, i wszystko jak należy, zgodnie z wakacyjną sztuką, się działo. Niemniej fakt pozostaje faktem że to fantastyczne lato, "lato stulecia", tak gorące, tak słoneczne, pomału dogorywa. Spoglądanie w prognozę pogody jest teraz, jak gapienie się w rozgwieżdżone niebo, na którym z nocy na noc, coraz większa i wyraźniejsza jest zbliżająca się kometa zagłady. Wszyscy o niej wiedzą, i wszyscy wiedzą, że jeszcze dzień, jeszcze dwa, a pierdyknie w nasz skrawek skały w kosmosie i rozpieprzy w drobiazgi całych nas, i będzie koniec, i już. Tak też leżąc drugi dzień z rzędu na ręczniku rozłożonym na rozgrzanym betonie nabrzeża basenu, czując jak słońce jeszcze przysmaża skórę, gapiąc się w błękitne niebo i mrużąc oczy od słońca, w tyle głowy mam to co ma się zdarzyć już jutro, już pojutrze. Używam więc ostatnich chwil na całego, bo koniec jest blisko.
Pluski, piski, szumy. Plusk wody, rozchlapywanej, rozlewanej, bryzganej, falującej. Piski dziatwy na etapie wstawania z czterech na dwie kończyny, trochę starszej ganiającej w beztroskiej gonitwie między basenami, i dzierlatek reagujących na niedźwiedzie zaloty pierwszych adoratorów. Szumy głosów zmieszanych w jednolity gwar w radosnej durowej tonacji, ślizgający się po wodzie, rozpraszający się w liściach palm, wierzb, brzóz. Wokół kalejdoskop barw. Melanż błękitu nieba, różu flamingów, tęczowych jednorożców, jaskrawych (jeszcze) bikini, kwiecistych pareo, spłowiałej sierpniowej zieleni, i wszystkich odcieni opalonej skóry łapiących jeszcze kilka dodatkowych promieni słońca. Kurcze, to wszystko pomału będzie "ad archiwum". Jeszcze trochę, a ten pokój zatrzaśnie się na kolejne pół roku zimy. Będzie mi tego brakowało. Oj! będzie.

Tak trochę z innej beczki. Wczoraj pobiegałem nieco. Nic szczególnego. Ani za szybko, ani za wolno, a tak tylko żeby dopisać do rachunku kolejny trening, kolejne kilometry. Nie wiedzieć czemu, na prostej drodze coś mnie ukłuło w kolanie raz i drugi. Hmm, no trochę niepokojące to było, ale dokończyłem trening, choć podświadomie (zobaczyłem to po tempie drugiej połówki biegu) zluzowałem nieco, choć sił nie brakowało. 
Dzisiaj z rana wstałem, jak zwykle, choć z ochotą mniejszą ... niż zwykle. Natomiast później, przez pierwszą część dnia, kolano mi ... dokuczało. Żadna tragedia, ale coś mi mówi, że chyba nadwyrężyłem je nieco. To bolesne. Nie fizycznie, lecz bardziej mentalnie. Trochę mnie przeraża, że musiałbym już teraz zakończyć biegowy sezon. No nie! Tak być nie może. Trzeba to jakoś, hmm, przetrwać. Przerwać bieganie na parę, może paręnaście dni i obserwować, czy wsio wraca do normy. Byłbym wielce niepocieszony, gdyby po tak późnym i szarpanym początku sezonu, nadszedł przedwczesny jego koniec. Ani nie chcę o tym myśleć!

Tymczasem we wszechświecie i okolicy.
- ON na BP w Gliwicach 4,92 PLN/L

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz