FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

piątek, 19 października 2018

Suma wszystkich strachów

Był rok 1986. W TV oglądałem mundial w Meksyku. To chyba najwcześniejsze moje wspomnienie, kiedy to uświadomiłem sobie istnienie przyszłości. Nie tylko jest to, co tu i teraz, ale też istnieje nienamacalna, ale realna wizja bycia w odległym od dzisiaj czasie. W tym samym momencie pojawiło się pierwsze uczucie niepokoju o to, jak to będzie. Ale jak to?! Następny mundial będzie wtedy, kiedy to ja będę szedł do innej szkoły? Co to będzie?

Niewiele później uzmysłowiłem sobie, że gdy zacznie się magiczny XXI wiek, to ja już będą całkiem dorosły. To pewnie będę musiał mieć żonę i dzieci. Ale jak to? Przecież ja nie chcę! W głowie małego chłopca ta wizja wydawała się wręcz odrażająca. Kolejny strach przed przyszłością zapisał się pamięci. Nieważne, że na tamten czas była to irracjonalna obawa o coś, czego nie ogarniałem rozumem. Gdzieś tam w zakamarek głowy wpadło do ziarenko obawy. Kolejne ziarenko.

Potem były kolejne obawy. Gdzieś tam dreszcz niepewności przed studiami, gdzieś trema przed pierwszą pracą. W końcu wyrosłem z tych absurdalnych strachów, bo dorosłem. Kłopoty i mniej lub bardziej realne problemy ubrałem "w jakoś to będzie". 

Minęło kilka lat. Pojawiły się dzieci. I pojawił się intensywny niepokój o niespotykanym dotąd nasileniu. To strach o zdrowie i życie. Nie byłem tylko ja, o którego się nigdy nie kłopotałem zbytnio. Nie była to tylko Najlepsza z Żon, której przecież nic nie mogło zagrażać, bo... bo nie. Ale ta Mała, a potem jeszcze ten Mały, to istne gąbki chłonące zagrożenia ze wszystkich stron. 

Dosłownie chwilę potem pojawił się pierwszy strach o byt. Dotąd, nie bacząc na pełne czy puste kieszenie, zawsze "jakoś to było" i rzeczywiście było. Ba, zawsze było dobrze. Byliśmy młodzi, nie potrzebowaliśmy i nie chcieliśmy od życia wiele. Co było, to było. Teraz, gdy pojawiły się istoty, o które trzeba było zadbać, pojawiło się nieznośne pytanie świdrujące w głowie: "Jak to będzie?". Z upływem lat, obawa o zapewnienie godnego bytu moich bliskich, strach o ich zdrowie i powodzenie, narastają w postępie geometrycznym. Czym jestem starszy, tym więcej we mnie niepokoju. 

Siwe włosy na głowie to nie fizyczne zużycie materiału. Są nie tylko na głowie, ale i "w głowie". Tak samo, jak niepokój o zapewnienie bytu, tak i drżenie o zdrowie najbliższych spędza sen z powiek. Pojawia się także myśl o własnej formie - a to zupełna nowość. Zawsze bylem nieśmiertelny, a tu PESEL krzyczy mi prosto w twarz, że i na mnie można znaleźć haka. Niech więc spierd***! I niech nie wtrąca się tak nachalnie w nieswoje sprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz