Ale rano było OK. Termos z gorącą herbatą, kanapki z bogatym obłożeniem, chęci niemało.
Około ósmej byliśmy w lesie. Na grzybobranie to pora późna, ale w zamiarze to bardziej rodzinna wycieczka, spacer po lesie, a jak się coś tam znajdzie, to fajnie.
Na nogach gumiaki, czapki na głowach. Kurtki, bo w lesie jeszcze chłodno i wilgotno (potem zrobiło się cieplutko).
Po godzinie mieliśmy gros tego co nam było dane tego dnia znaleźć. Pozostałe dwie godzinki w lesie to już bardziej spacer, kanapki, i "piknik" pod amboną i na skraju lasu. W sumie uzbieraliśmy 90 sztuk prawie samych młodych grzybów: podgrzybków, prawdziwków, maślaków i kozaków. Na wadze ok 2,1 kg. Będzie kolacja, i zupa, i susz też będzie.
Fajny dzionek. I ciepły. I jeszcze słoneczny na dodatek.
Fajny dzionek. I ciepły. I jeszcze słoneczny na dodatek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz