Oj, oj ... oj, oj ... wstałem :)
Ale żeby nie kontynuować retoryki cierpienia - w końcu mam co mam na swoje życzenie - to zamiast o bólu, będzie o dyskomforcie.
Otóż odczuwam pewien dojmujący dyskomfort w okolicach nożnych. O ile jednak mięśniowe doznania są z natury dobre, oczyszczające, jak trafiona pokuta po zimowym rozleniwieniu dupska, to odczucia przypisane stawom i ścięgnom, są już mniej sympatyczne. To już jest beee :(. Śmiesznie to wygląda, kiedy posunięty już w latach facet, na sztywnych nogach, niezgrabnie pokonuje przestrzeń zapisaną w powierzchniach płaskich; o schodach i górkach nie wspomnę. Chciałem na podstawie jakiegoś rysunku pokazać paluchem co i gdzie, ale jakoś obrazki są zbyt skomplikowane żebym przekazał istotę rzeczy, która mnie dotknęła.
Przeszukałem dogłębnie apteczkę w poszukiwaniu jakiejś mazi uśmierzającej ból, ale wynik był nie tyle mizerny, co raczej fatalny. No nic nie ma! Trudno. Będzie trzeba jakoś przeżyć i rozruszać tradycyjnie te nadgryzione części mego ciała.
Czy będę w stanie rozbiegać się dzisiaj nieco ? Hmm, trudno powiedzieć. Za parę godzin jadę do Międzybrodka. Zanim wrócę, będzie solidny wieczór. Już nawet nie zastanawiam się, czy podołam fizycznie, pytanie raczej, czy będzie mi się tak po ludzku chciało.
No zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz