Był wieczór. Już parę ładnych chwil temu zrobiło się ciemno. Jechałem właśnie samochodem. Odwoziłem teściową do domu po nadspodziewanej wizycie, która przeciągnęła się do dojrzałego wieczora. Słuchałem radia. I właśnie gruchnęła wieść. Nie, że emigranci, nie że Kaczor pokazał ludzką twarz, nie że trzęsienie ziemi w Meksyku, nawet nie to, że prezydent RP stał się twarzą PiS na jesienne wybory. Otóż rzeczywistość okazała się jeszcze czarniejsza. Fejs padł !
Prowadzący audycję wciąż tylko cytował spływające mejle od przerażonych słuchaczy, że Fejs: się wysypał; wyp*****; wyj***; padł; nie działa; nie ma go; zdechł ...itd - jednym słowem jest sytuacja kryzysowa. Dzwoniły telefony, że "co teraz będzie", "że jak żyć ...", "jak to?!" Padały mniej lub bardziej naładowane emocjami stwierdzenia, obawy, nadzieje. I jedno wieeeeelkie pytanie: co by było gdyby Fejs na zawsze popadł w niebyt ?
Niestety po paru godzinach kryzys został zażegnany i Fejs zmartwychwstał.
Ale zastanówmy się nad tym trochę.
Sam jestem w tej mainstreamowej masie użytkowników FB, która trwoni niejedną minutę każdego dnia na śledzeniu co "znajomi" - ci prawdziwi, ci nieco mniej, ci którzy są znajomymi przez znajomych, a także ci dla których warto by wymyślić kategorię "ludzie o których istnieniu wiem", albo "ci których miałem okazję widzieć i/lub słyszeć" - jedzą, robią, gdzie są, co myślą, co oglądają i co najgorsze, jakie fajne memy w sieci znaleźli i się nimi pragną podzielić. Ja nie pozostaje im dłużny i katuję ich swoimi przemyśleniami, fotkami dzieci, czy wynikami biegania z fonem w kieszeni. I tak trwonimy sobie wzajemnie czas miast poświęcić go rzeczom naprawdę ważnym.
A co by było gdyby rzeczywiście Fejs zdechł ???
Czy okazałoby się, że mamy wreszcie czas na wszystko? Ba, że mamy za dużo czasu ?
A może okazałoby się, że nagle straciliśmy wiedzę co się u kogo dzieje, że straciliśmy pseudo kontrolę nad tym, jak wygląda życie "znajomych". Może ten brak wiedzy wpędziłby nas najpierw w rozdrażnienie, a potem w troskę o los bliźniego?
A może cofnęlibyśmy się o całe lata świetle do momentu, gdy może nie osobiście, ale przez telefon trzeba by porozmawiać z drugą osobą? Ha! To by było! Używać telefonu do czegoś innego niż obsługi FB i nawigowania codziennej drogi do pracy :)) Taki powrót do przeszłości, kiedy życie dopiero przestawało być normalne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz