FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

wtorek, 15 września 2015

Śmierdzi serem, pachnie miętą

Dopóki z lodówki śmierdzi ołomunieckim serem, dopóki w schowku czeskie gumy, dopóty lato jeszcze jakoś trwa. Cienka to nitka co prawda, ale jednak dynda na niej trochę wakacji. Ostatnie dni ciepłe (wczoraj nawet 26 st.C), przyjemne, godne szortów bez gęsiej skórki na nogach, są bardzo miłą niespodzianką po minionych dniach chłodu i słoty, do której nie nawykłem i nigdy nie nawyknę.
W zeszłą sobotę, zamiast dokazywać imprezowo, bez planu wyskoczyłem pobiegać wieczorową porą. Miałem nastrój dołująco-nieciekawy, naładowany emocjami niezbyt miłymi, gdzieś tam rozzłoszczony egzystencjalnym rozmyślaniem, więc w ramach wypocenia tego jadu poszedłem pobiegać. I pobiegłem, jak dla mnie ... bardzo. No muszę się pochwalić - nigdy nie biegałem takich dystansów. Nie, że nie chciałem, nie że nie mogłem, ale jakoś nie dorosłem mentalnie do biegania więcej niż magiczne 8 km. W sobotę też nie zakładałem ile przebiegnę, trasę miałem bardziej pokręconą niż loki Carlita, a biegło się świetnie i ... wyszło 8,5 km. To taki mój mały sukcesik. O tyle więcej warty, że teraz mam ochotę na więcej :))) Wie, wiem, nie ma się czym ekscytować, ale ja sam siebie zaskoczyłem, że mimo sflaczałego i tłustego jestestwa, tak fajnie pobiegłem i ... przeżyłem. Co więcej, moje mięśnie nie ucierpiały (!) - stawy owszem. Ale już jest ok. Pod koniec tego tygodnia znowu pobiegnę. Tym razem będę musiał się hamować, żeby nie przegiąć. Nie zrobić sobie krzywdy! - to podstawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz