FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

niedziela, 27 września 2015

Grzybobranie

Po raz pierwszy od dwóch lat.
W zeszłym roku nie było jak, bo Młody był bardzo młody. Dzisiaj został z babcią. Z sukcesem. Mimo, że chory, z gorączką, to dał radę, sprostał wyzwaniu, nie dał plamy. Ba, jak się później okazało "baba" została kumpelą, jak się patrzy. Zuch Młody! Bardzo mnie to cieszy, że tak się dogadali - najwyższy czas.
Las przywitał nas miłą pogodą. Z początku chłodno, potem ciepło. Cały czas słonecznie. Nie byliśmy długo, bo zaledwie trzy godziny. Ale nie ma czego żałować, bo okazało się, że to nie czas na grzyby. Zebraliśmy we dwoje, z Najlepszą z Żon, jakieś 2 kg podgrzybków. Ładnych, dużych, zdrowych, ale bardzo osamotnionych w tym wielkim lesie. Jest sucho, ciepło, ale jednak zbyt sucho aby grzyby wylazły spod ziemi na świat. Nie ma co jednak marudzić. To był wielce udany spacer, a i kolacja wyborna z tego się narodziła. Ba, coś jeszcze nawet na sznurkach się suszy. A sam spacer po tym suchym i aromatycznym, bo rozgrzanym słońcem lesie, był wielce mile spędzonym czasem. Nawet kanapki z serem i salami, oraz grapefruitowa herbata z termosu smakuje w takich okolicznościach ze sto razy lepiej. Tego nie mogło zepsuć nawet moje przeziębienie i samopoczucie mniej więcej... do dupy. Fizycznie niedomagałem, za to psychicznie jak najbardziej. Było miło, bardzo.
Jak już tak słodko dzisiaj o życiu, to dodam jeszcze, że wczoraj nastawiliśmy tegoroczne wino. Z winogron, a jakże, tak jak być powinno. Dzisiaj dokupiłem i dodałem szlachetnych drożdży, aby przypadkiem coś nie poszło w złą stronę. To wino, z krajowych aromatycznych gron jest skazane na sukces. I takie być powinno. Szczególnie że zeszłoroczne mimo różnych perturbacji wyszło znamienite. Tym razem nie może być gorzej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz