#PowenoweLove edycja jesień 2018. Nikt nie wie, która to edycja, ale najfajniej, że wciąż. Spotkanie po raz n-ty w podobnym składzie, choć przez lata ekipa ewoluuje. Jak zwykle w doskonałej atmosferze, choć tym razem całkiem spokojnie, grzecznie i ... kulturalnie (jak zawsze!) na wskroś 😉 Nawet jakby mniej, prawie wcale, o #Powen, o newsach, o PiKeju, o najbardziej spektakularnych zwolnieniach, transferach do innej rzeczywistości, absurdach i zwyczajnych plotach "zza szlabanu". Może dlatego, że chyba pierwszy raz bez "aktywnych powenowców", przynoszących te wszystkie smaczki, które tak doskonale karmią wesołą kompaniję 😀. Jednak kilka perełek było. Jak zawsze, ktoś, coś, w stylu: "A słyszeliście, że/kto.......?". A towarzystwo dzisiejsze było bardzo mocne i liczebne w składzie, toteż wieczór był soczysty i zawiesisty w sobie. Fajnie, że lata mijają, a ekipa wciąż ma ochotę zebrać się i posiedzieć razem, w atmosferze wielce kumplowskiej i bezgranicznie życzliwej.
Poza tym boli mnie gardło. I to mnie wkurza! Podobnie, jak to, że Młody też jakby trochę chyba bardziej kuco i jakaś gorączka się przypętała. Próbujemy go od kilku dni utrzymać w stanie wskazującym do przedszkola, ale jeśli przez ten weekend się nie pozbiera, to ... Ja natomiast popróbuję tkliwe gardziołko delikatnie przepłukać "wodą życia", której to resztki gdzieś tam w barku jeszcze stacjonują. Pomoże? Jak nie, to na pewno nie zaszkodzi.
Na przestrzeni ostatniego tygodnia mieliśmy istne tornado temperaturowe. Tydzień temu temperatura wynosiła 27-28 st.C. W zeszły weekend w ciągu dnia było już zaledwie 13-14 st.C. We wtorek mieliśmy po południu jakieś 10 st.C. A w środę rano całe "zero" st.C i skrobanie szyb w samochodzie. Wczoraj i dzisiaj popołudniowa temperatura to 20-21 st.C i znowu che się żyć. Tylko, jak tu zachować zdrowie, gdy za oknem takie jazdy pogodowe?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz