FOTOGRAFIA

FOTOGRAFIA
" Mój magiczny FOTO świat" - Zapraszam do oglądania świata subiektywnym okiem mojego obiektywu ...

niedziela, 23 września 2018

Wreszcie koniec niedzieli

To był ciężki weekend. I emocjonujący... bardzo. Niedziela więc została przeplanowana na piżamową. Dosłownie. Tak przesmyknęliśmy się przez ten dzień, że niby na leniwo. Chociaż nie do końca, bo Najlepsza z Żon obiad uwarzyła, a ja przyjąłem pozycje dywanową z Ostatnią Nadzieją na Przedłużenie Rodu, zasiadając do wielkiego budowania z klocków. Rekonwalescencja po gorączce sobotniej nocy była więc ograniczona znacznie, choć w pozycji cubante i z duuuużym kubkiem słodkiej kawy na podorędziu. Gdzieś tam nominalnie lenistwo niby było zapisane w projekcie, a tak po prawdzie to zwykła niedziela; tyle że bez wzuwania spodni i wyłażenia z domu.
Jestem zmęczony. Po tej niedzieli też, bo dopiero teraz ONnPR wyłączył fonię swą donośną, gdyż z rodzicielką swą usypia. Pierworodna cicho siedzi wpatrzona w telefon i pewnie kombinuje, jak tu się wykpić od pójścia spać przed starymi. Godzina jest jeszcze całkiem rozsądna do wygospodarowania czasu na jakiś fil w TV, zanim oddam się sennym marzeniom.
Coś mnie tam mierzi w nosowych głębinach. Wystarczyły dwa dni chłodu (zimna! 13-14 st.C), abym już coś podłapał ??? Zresztą, przecież ONnPR od trzech tygodni pokasłuje beztrosko nam wszystkim prosto w twarz. Może więc to z tej strony wróg atakuje? Jakby nie było, to ja nie zamierzam zaczynać już jesienno-zimowego sezonu na infekcje. W planie mam jeszcze i pobiegać, i pojeździć na rowerze, więc potrzebuję zdrowia całkiem sporo. Cały mój sportowy sezon jest tak poszarpany i nijaki, to przynajmniej zakończyć bym go chciał przyzwoicie. 
Chyba bym się załamał powtórką z rozrywki. Na samo wspomnienie tego, co przetoczyło się przez nas rok temu, aż cierpnie mi skóra. Nie! Nie ma mowy! Nawet jeśli miałbym zaklinać rzeczywistość, to nie poddam się zarazie, jaka by nie stukała do wrót.
A jak już zahaczyłem o pogodę, to dzisiaj wszyscy, na wszystkie telefony, dostaliśmy wiadomości z alertem ostrzegającym przed jakimś mega silnym wiatrem w nocy. Nadciąga niż Fabienne - takie ładne imię, a taki syf za sobą ciągnie. No zobaczymy co to to będzie. Może być coś na rzeczy, bo jestem jakiś podk****y cały dzień. A że wiatr, jako jedyne zjawisko meteorologiczne, ma na mnie cholernie negatywny wpływ, to kto wie czy coś nie wisi w powietrzu. W Tatrach spadł śnieg.
Jutro poniedziałek. Ostatni w tym miesiącu. No i też ostatni tydzień w tym miesiącu, co zapowiada ciężką przeprawę.

Tymczasem we wszechświecie i okolicy.
Po dwóch przegranych, z Argentyną i Francją, dzisiaj nasi siatkarze zdemolowali Serbię 3:0. Tym samy awansowali do najlepszej szóstki mistrzostw i będą walczyć o medale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz